Krótkie opisanie żywota Abba Jana, przeora świętej Góry Synaj.
26.03.2017
Krótkie opisanie żywota Abba Jana, przeora świętej Góry Synaj, Scholastykiem zwanego, męża zaiste świętego, sporządzone przez Daniela mnicha z Raitho, męża czcigodnego i pełnego cnót
(Żywot św. Jana Klimaka)
Patron - Św. Jan Klimak, mnich (Prepodobnyj loann Lestwicznik)
Nie możemy z całkowitą pewnością orzec, w jakim to zacnym grodzie narodził się (około 569 r.)i wychował ów mąż wielki, nim wstąpił na drogę ascezy; to zaś, jaki gród ninie gości w murach swych i strawą duchową posila męża owego czcigodnego, to wszelako jest mi wiadome. Przebywa on w tej godzinie w grodzie tym, o którym powiada Paweł wymowny, wołając: nasze obcowanie na niebiesiech jest (Fil 3, 20); nieziemskimi zmysły syci się on dobrem, którym przesycić się nie sposób i raczy się dobrem niewidzialnym, ducha swego ciesząc jeno Rozumu najwyższego duchowym poznawaniem, otrzymawszy godne zapłaty za swe wielkie czyny i godności najwyższe za brzemię, bez wielkiego wytężenia dźwigane:– schedę z majętności owych wysokich; i na zawsze połączywszy się z tymi, których noga stała na drodze prostej (Ps 25, 12). Zaś jakimi to sposoby ów śmiertelnik osiągnął wyżyny mocy nieśmiertelnych i zespolił się z nimi – to postaram się wyjaśnić, na ile to możliwe.
Jeden z mnichów, imieniem Mojżesz, który w podziwie był, patrząc na żywot Jana, gorąco go prosił, aby przyjął go do siebie jako ucznia i pokierował na drogę prawdziwej Nauki, ubłagawszy starców o wstawiennictwo, za ich pośrednictwem namówił świątobliwego męża, by go przyjął. Otóż, razu któregoś, przykazał Mojżeszowi temu z jednego miejsca na drugie przenosić ziemię, która potrzebna była do użyźnienia grządek pod zioła. Dotarłszy na wskazane mu miejsce, bez zwłoki, Mojżesz ów zabrał się do wykonania poleceń; gdy jednak nastało południe, a z nim upał nieznośny (a był to ostatni miesiąc lata), to przycupnął pod wielkim kamieniem i tam usnął. Ale Pan nasz, Który niczym nie chce zasmucać sług Swoich, ma też obyczaj ostrzegać o grożących im nieszczęściach. Atoli mąż świątobliwy, siedząc w celi swej, w rozmyślaniu o Bogu i o duszy swojej, zapadł w lekką drzemkę – i oto ogląda męża z obliczem świętej szlachetności, który przebudza go i z uśmiechem mu przymawia: „Janie, jakoż to tak beztrosko śpisz, gdy Mojżesz twój w niebezpieczeństwie?”. Zerwie się wówczas Jan, zbrojąc się w modlitwę za ucznia swego. Zaś kiedy ów wieczorową porą powrócił, pyta się go, czy nie spotkała go jakaś groźba, albo jakowaś rzecz niespodziana. A na co ten odpowie: „Ogromny kamień omal mnie nie rozgniótł, kiedy spałem pod nim w południe; ale zdało mi się, że ty mnie przyzywasz, a wtedy natychmiast skoczyłem na nogi, oddalając się śpiesznie”. Ojciec zaś, prawdziwej będąc i wielkiej skromności, nic ze swego widzenia uczniowi nie objawił, a tylko skrytymi szlochy i westchnieniami miłości wysławiał dobroć Bożą.
Mąż ów sprawiedliwy był też i wzorem cnót, był i lekarzem, ludzi od ran ukrytych uzdrawiającym. Człowiek pewien, imieniem Izaak, będąc wielce uciskany przez biesa żądzy cielesnych, już upadłszy na duchu, śpiesznie udał się do świątobliwego i zmagania swe z pokusą ujawnił mu słowami, przeplatanymi szlochaniem. Mąż zaś cudowny, w podziwieniu dla wiary jego, powiada: stańmy, przyjacielu, razem do modlitwy. Zaś gdy tylko modlitwę zakończyli, a cierpiący jeszcze leżał na wznak, obrócony twarzą ku ziemi, Bóg uczynił wolę tych, którzy się go boją (Ps 144, 19), aby spełniły się owe słowa Dawidowe; wąż-kusiciel, dręczony natarciami prawdziwej modlitwy, czmychnął, a ów przez niemoc dotknięty, widząc, że wybawiony został od niemocy swej, z wielkim zadziwieniem zasyłał dzięki Sławionemu i sławiącemu Go.
Inni, przeciwnie, podbechtani zawiścią, nazywali go zbytnio gadatliwym i rzucającym słowa po próżnicy. Lecz on pouczył ich nie słowem, a czynem, i wszem pokazał, że wszystko może w tym, Który umacnia go – w Chrystusie (Fil 4, 12); jako że pozostał w milczeniu cały rok, aż karciciele jego przemienili się w prosicieli upraszających i mówili: zawarliśmy źródło wiecznie płynącego pożytku, na szkodę powszechnego wszystkich zbawienia. Jan zaś, niezwyczajny odmawiania, posłuchał się ich i na nowo obrał pierwotny życia swego porządek.
A zaś potem wszyscy, zadziwiając się jego we wszystkich cnotach postępami, niczym nowego jakowegoś Mojżesza, niemal siłą podnieśli go do godności przeora, kierującego bracią mniszą, i zawieszając żywą ową pochodnię na wysokości naczelnictwa, dobrzy owi wyborcy nie omylili się: ów bowiem Jan zbliżył się do tajemnej góry, wkraczając w mrok, gdzie nie mają wstępu wtajemniczeni; i wprowadzany po szczeblach ducha, przyjął nakreślone przez Stwórcę reguły i wzory.. Na Słowo Boże otwarł usta swoje, przyzwał Ducha, wyrzucił z siebie słowo, i z zacnej skarbnicy serca swego wyniósł słowa dobra. Osiągnął kres żywota widzialnego podczas nauczania nowych Izraelitów, tzn. mnichów, tym się różniąc od Mojżesza, iż wszedł do niebiańskiego Jeruzalem, a Mojżesz – nie pojmę, jak – nie dostąpił nawet ziemskiego.
Duch Święty przemawiał jego ustami; świadkami jest wielu z tych, którzy zostali wybawieni i po dziś dzień zbawiają swe dusze za jego sprawą. Niezrównanym świadkiem mądrości onego mędrca oraz darowanego przezeń zbawienia był nowy ów Dawid [być może, chodzi o wspomnianego nieco wcześniej Izaaka]. Świadkiem tegoż był i dobrotliwy Jan, świątobliwy nasz pasterz [mowa o nowym igumenie z Raitho, współczesnym autorowi żywota św. Jana Klimaka]. On to, usilnymi swymi prośby, przekonał owego Bożego jasnowidza naszych czasów, aby na pożytek braci zakonnej zstąpił myślą swą z góry Synajskiej i pokazał nam swoje, przez Boga pisane tablice, w których to na powierzchni zawarte są wskazówki do działania, a we wnętrzu ich – do kontemplacji..
Opisaniem takowym pokusiłem się w słowach niewielu zawrzeć wiele; zwięzłość słów bowiem i w sztuce krasomówstwa urok swój posiada.
Pamięć świętego czcimy: 30 marca/12 kwietnia oraz w czwartą niedzielę Wielkiego Postu.
Tłum. Jerzy Szokalski