Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Święta Narodzenia Chrystusa wg kalendarza gregoriańskiego.

29.12.2016

Wigilia, 24 grudnia

Poranek ostatniego dnia 40-stodniowej podróży do Betlejem – czyli, tłumacząc z języków semickich, „Domu Najważniejszego, Najbardziej Podstawowego Pokarmu”. Tym Pokarmem jest oczywiście Wcielony Bóg – Jezus Chrystus, Słowo które Ciałem się stało, i zamieszkało wśród nas. Tą naszą podróżą do tego miasta, którego dopiero miało dopełnić swego przeznaczenia i znaczenia, był Post Filipowy. Ten ostatni jego dzień rozpoczął się w naszej parafii od sprawowanej w dolnej cerkwi Liturgii św. Jana Chryzostoma – bowiem jeśli Wigilia wypada w sobotę lub niedzielę, zmienia się nieco zwyczajowy porządek nabożeństw Bożonarodzeniowych, i m. in. wtedy Liturgia św. Bazylego jest sprawowana nie w Wigilię, a w 1-szy dzień świąt Bożego Narodzenia, również Królewskie Godziny Kanoniczne są przełożone z Wigili na piątek itd.

Jednakże hymny i czytania Liturgii zasygnalizowały nam, że już brzemienna Dziewica Maria z Józefem są w Mieście Dawidowym, że tam już za chwilę narodzi się dla nas wyczekiwany Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan.

Liturgię tę sprawowali ks. archimandryta Teodozjusz, ks. prot. Piotr Kosiński i ks. protodiakon diakon Marek Zyc-Zyckowski.

Na jej koniec chór pod kierownictwem prof. Włodzimierza Wołosiuka wyszedł na środek świątyni, by zaśpiewać pierwsze hymny Bożego Narodzenia, a mianowicie, jego troparion i kontakion.

W naszej parafialnej cerkwi – tym razem jej górnej części – zgromadziliśmy się jeszcze raz niedługo potem, bo o godzinie szesnastej, na wielkim powieczerzu i jutrzni Bożego Narodzenia. Miasto spowił mrok zimowej nocy, tak samo cerkiew – paliły się tylko łampadki, świeczki wotywne i światełka na ładnie ozdobionych choinkach. Jednakże uwaga każdego z bardzo licznie przybyłych wiernych, od najmłodszego do najstarszego, przykuwała ikona wystawiona na środek – ukazująca Wcielonego Boga, jako Małe Dziecię, złożone w pieczarze, a przy nim Bogurodzica, Józef, pasterze i aniołowie…

Wspomniany mrok, melorecytowane psalmy i modlitwy… I tylko czasem otwierane carskie wrota, na – wybijający się tryumfem i radością – śpiew hymnu Z nami Bóg, troparionu czy kontakionu. Ktoś może powiedzieć, że to taka specyfika nabożeństwa powieczerza. Jednak nie ma u Boga przypadków, nasi Ojcowie i Matki Cerkwi nie bez przyczyny ustalili, że główne nabożeństwa Bożego Narodzenia zaczynają się od wielkiego powieczerza, którego ponadto, jak mówi typikon, musi być na to święto sprawowane zawsze – bo zwyczajowo jest to służba typowo monasterska.

Zatem, na tym nabożeństwie daje się odczuć to oczekiwanie świata, a zwłaszcza narodu wybranego, na Mesjasza, które trwało ponad pięć tysięcy lat, i tylko czasem było rozjaśniane nowym proroctwem czy pośrednim spotkaniem z Bogiem, doświadczeniem Go… Niczym te pojedyncze świąteczne hymny przetykające to refleksyjne nabożeństwo.

Było ono – tak jak wchodząca w jego skład litija i następująca potem jutrznia – celebrowane pod przewodnictwem ks. mitrata Michała Dudicza, a także ks. archimandryty Teodozjusza, ks. prot. Piotra Kosińskiego, ks. prot. Piotra Rajeckiego oraz księży protodiakonów Jerzego Dmitruka i Marka Zyc-Zyckowskiego. Rzuca się w oczy brak naszego proboszcza, ks. mitrata Mikołaja Lenczewskiego – niestety, przebywa on w szpitalu, i dlatego w ciągu tych świątecznych dni wznosiliśmy szczególne modlitwy o zdrowie dla niego; mimo radości Tej Nocy, brak naszego duchowego przewodnika, z jego otwartością, spontanicznością i umiłowaniem kolęd był odczuwalny.

Po litiji, w trakcie której modliliśmy się, jak przystało na chrześcijan, za cały świat – tej Nocy oświecony blaskiem Nowonarodzonego, oczywiście pod warunkiem, gdy błyszczące ozdoby świąteczne i papiery prezentów mające pomagać w przeżywaniu czy też jego wyrażaniu nie stają się sednem tego Świętego Wieczoru.

Nastąpił moment czytania sześciopsalmia już w ramach jutrzni – właściwie ostatnia chwila wyciszenia i tego półmroku… Bo potem diakon Jerzy wyszedł przed ikonostas, i zwycięsko ogłosił: Bóg – Pan, i objawił się nam! Po czym nastąpił śpiew troparionu Bożego Narodzenia w wykonaniu parafialnego chóru w mocnym składzie. Następnie duchowni – tak samo jak na litiji, ale już w pełnych szatach liturgicznych – wyszli na środek cerkwi. Tu nastąpił kulminacyjny punkt Wieczoru, czyli czytanie Ewangelii – dzięki temu Cerkiew nie tylko wspomniała, ale na nowo uobecniła wydarzenia tamtej Betlejemskiej Nocy sprzed 2000 tysięcy lat – a następnie śpiew Kanonu Bożego Narodzenia, rozpoczynający się od znamiennych słów Christos rażdajetsja – slawite! (Chrystus się rodzi – wysławiajcie!). Na ich dźwięk pewnie wielu przeszedł dreszcz radości i spełnienia – bo tak oto doświadczyliśmy treści prokimenonu tej jutrzni: Poprzysiągł Pan i nie cofnie słowa! Fragmenty zaś kanonu, w postaci katabasji, jako swoiste proroctwo, słuchaliśmy w okresie prawie całego postu, bo począwszy od święta Wprowadzenia Bogurodzicy do Świątyni. Jednak to teraz zabrzmiał on w pełnej krasie, ze swoimi troparionami i wezwaniem, które pewnie każdemu się cisnęło na usta jako wdzięczność Bożemu Miłosierdziu: Chwała Tobie Boże, chwała Tobie!

Przy tym trwało jeleopomazanie, każdy dostał prosforkę – tradycyjnie pierwsze jedzenie w ciągu tego dnia ścisłego postu, parafianie też już w dużej części wymieniali się życzeniami.

Na koniec jutrzni, zwyczajowo dla okresu Bożonarodzeniowego, miast pierwszego czasu, chór odśpiewał kilka kolęd, po czym każdy udał się do domu, by spożyć postną, modlitewną wieczerzę.

Pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, 25 grudnia

Jak to głosi jedna z najstarszych kolęd na świecie, aramejsko-arabska Subhan Al-Kalima: Poranek świętem, ziemia Rajem, dobro w naszych domach, i miłość, i nadzieja; naszym gościem Jezus – nasza pieśń pochwalna wiecznych czasów. Bowiem idąc do parafii na Liturgię na godzinę dziesiątą już wiedzieliśmy, że minionej Nocy narodził się Chrystus, a każda cerkiew stała się betlejemską grotą. I jeśli tylko przyszliśmy do świątyni, do tego otwarci na Boga, to Jezus rzeczywiście stał się naszym gościem, i to On przyniósł nam dobro, miłość i nadzieję, a poranek stał się zaiste świątecznym i dało się odczuć ten Raj. Nie musimy wiele rozumieć, wystarcza pewna otwartość na Boga, bo przecież pasterze byli prości, zaś mędrcy-magowie z Persji byli poganami, a jednak udało im się w Małym Dziecięciu dostrzec Zbawiciela, Syna Bożego. Kierowani tą chęcią spotkania Chrystusa, wierni – również w całym przekroju wiekowym – wypełnili cerkiew i jej przedsionek; niemało z nich przystąpiło do sakramentu Eucharystii, co jest najważniejszym elementem świętowania Bożego Narodzenia.

Uroczystą Boską Liturgię św. Bazylego Wielkiego, trwająca dwie i pół godziny, sprawowali ci sami duchowni, którzy przewodniczyli modlitwom w Wigilijny Wieczór. I tu również śpiewał mieszany parafialny chór, który, jeśli chodzi o kolędy wykonane na zapriczastiu, przed końcowym błogosławieństwem oraz po nim, posłużył się utworami w różnych językach: cerkiewno-słowiańskim, polskim, różnymi wschodnimi słowiańskimi językami, a nawet rumuńskim.

Na zapriczastiu o. Piotr Kosiński również Bożonarodzeniowe orędzie biskupów naszego Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.

Krótkie słowo pouczenia wygłosił także ks. prot. Adam Misijuk. Zaznaczył, iż święto Narodzenia Chrystusa, w którego okresie teraz się znajdujemy, to kluczowy moment w duchowym życiu człowieka. Teraz musimy przyjąć i ukochać całym sersem Chrystusa, bo inaczej trudno będzie nam później słuchać i przyjmować Słowa Jego nauki, a także poświęcać się dla Niego. Faktycznie, Boże Narodzenie nie jest najważniejszym świętem, ale bez niego nie można przejść realnie z Chrystusem drogi Wielkiego Tygodnia i nie można doświadczyć Paschy, a to ona jest Świętem Świąt. Jeśli Chrystus nie rodzi się w nas teraz, to w rozpoczynającej się wcale nie tak długo po okresie Bożonarodzeniowo-Epifanijnym Triodzie Postnej będziemy jednymi z gapiów, a może faryzeuszy (którzy dużo wiedzieli, ale zabrakło im odwagi albo chęci drobnej ofiary, by uwierzyć i ukochać Chrystusa), i przez to nie będziemy tak jak Bogurodzica: Która była w grocie betlejemskiej, potem u Krzyża, ale wreszcie i u groty Zmartwychwstania. I by odszukać tę drogę do przyjęcia i umiłowania Chrystusa, ważne jest dogłębne przeżywanie Bożego Narodzenia – to nie tylko świąteczny stół i spotkania z rodziną czy znajomymi, ale też śpiewanie właśnie kolęd czy lektura duchowa. Co się tyczy tego drugiego, nasza parafia, można by rzec, przygotowała swoisty prezent Bożonarodzeniowy – bo każdy, kto chciał, za dowolną ofiarę „co łaska”, mógł się zaopatrzyć w wystawione przy wyjściu i w świecznom jaszczyku w książkowe pouczenia współczesnych świętych: starca Paisjusza, starca Porfiriusza oraz metropolity Atanazego.

Na koniec Liturgii, jak wspomniano, kler i parafianie tradycyjnie przed ikoną Narodzenia Chrystusa złożyli Mu swoisty dar, w postaci śpiewu kolęd – to piękna tradycja naszej wolskiej prawosławnej wspólnoty, nie wszędzie obecna.

Po tym wierni jeszcze wymieniali się życzeniami, by potem w swoich domach świątecznym obiadem zerwać czterdziestodniowy post, bo już znaleźliśmy się u celu wspomnianej na początku podróży: w Betlejem Judzkim.

Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, 26 grudnia

Tego dnia, tak jak i pierwszego dnia świąt, zgromadziliśmy się na uroczystej, dwugodzinnej Świętej Liturgii św. Jana Chryzostoma. Sprawowali ją ks. mitrat Michał Dudicz, ks. prot Marian Bendza, ks. prot. Piotr Kosiński, ks. prot. Piotr Rajecki oraz księża protodiakoni Paweł Korobieinikov i Jerzy Dmitruk. Śpiewał męski chór parafialny pod dyrygenturą prof. Wołosiuka.

Tego dnia Cerkiew obchodzi najstarsze święto ku czci Bogurodzicy – bowiem na drugi dzień danego święta wspomina się postać, która odegrała w nim istotną rolę. A jak samo imię wskazuje, to Maryja zrodziła Bogoczłowieka – Jezusa Chrystusa. Dlatego też w ektenii żarliwej modliliśmy się do Boga właśnie za Jej wstawiennictwem.

Kazanie wygłosił o. Piotr Rajecki; nawiązał w nim do Ewangelii mówiącej o powrotnej drodze perskich Mędrców, rzezi młodzieńców dokonanej przez Heroda oraz podróży Marii, Józefa i Jezusa do Egiptu, by uniknąć miecza tyrana. Kaznodzieja przypomniał m. in. o znaczeniu darów magów, któro dokładnie daje nam poznać, kim jest Jezus Chrystus: złoto – dla Króla; mirra – dla człowieka; kadzidło – dla Boga.

Zaiste, święto Bożego Narodzenia daje nam możliwość spotkania i poznania Chrystusa, teraz to kwestia naszego wyboru – podążymy za perskimi mędrcami, czy za Herodem? Przyjmiemy – nieprostą w pojęciu i przyjęciu – miłość Boga, czy wybierzemy własne ambicje i pragnienia?

Warto tu też podkreślić, iż o tych wszystkich betlejemskich wydarzeniach wiemy pośrednio dzięki Bogurodzicy, bo jak pisze ewangelista Łukasz, to Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.

To jest też wskazówka dla nas: dla prawosławnego chrześcijanina nie ma powiedzenia „Święta, święta i po świętach” – my mamy te wzniosłe przeżycia i dogłębne refleksje zachować i rozważać. By Chrystus nieustannie w nas przebywał, a dzięki temu rodził się dla nas i również dla innych, i byśmy mogli słuchać i wypełniać Jego słowa, a wreszcie stać się uczestnikami tego wydarzenia, na które on się narodził, czyli śmierci dla grzechu i powstania z martwych dla wiecznego życia w miłości i jedności z Bogiem.

CHRISTOS RAŻDAJETSJA! SLAWITE JEHO! - CHRYSTUS SIĘ RODZI! WYSŁAWIAJMY GO!

Dominika Kovačević

 

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl