Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Mała Liza (2)

04.03.2013

 Sumienie

Na spacery Liza chodziła z ciocią Anią. Zwykle szły nad rzekę, na swoją ulubioną ławkę, obok której rósł pachnący bez. Ze swoją babcią przychodziła tam też Inka, sympatyczna dziewczynka, z którą Liza wkrótce się zaprzyjaźniła.

Pewnego dnia Inka przyniosła coś niezwykłego. To był mały Murzynek, cały czarny, z białymi lśniącymi zębami, z kędzierzawą głową, w jaskrawym czerwonym ubranku. Lizie tak się spodobał, jak jeszcze nigdy nic się nie podobało. Byłaby gotowa oddać za niego wszystkie swoje zabawki, ale Inka nawet nie miała najmniejszego zamiaru się zamieniać.

Mama powiedziała Lizie, że nie kupi jej teraz takiego Murzynka.

– Po pierwsze, nie ma pieniędzy, a po drugie, Wielkanoc minęła, a do twoich imienin jeszcze cały miesiąc!…

Liza o mało się nie popłakała. Wyobrażała sobie, jak ładnie by wyglądał Murzynek w jej wózeczku dla lalek. Przecież taki jest, jakby był zrobiony specjalnie dla niego. A jak przyjemnie byłoby posadzić takiego Murzynka w kąciku obok innych lalek, ubierać go, układać do snu, pokazywać wszystkim koleżankom! Przecież nikt oprócz Inki takiego Murzynka nie miał!

Dwa dni przed wyjazdem na działkę, Liza jak zwykle poszła z ciocią Anią nad rzekę. Kiedy już miały wracać do domu, ciocia Ania wstała i zaczęła się żegnać z babcią Inki. Obie, rozmawiając, nie patrzyły w stronę ławki i nie widziały, że pod nią leży na ziemi Murzynek. Akurat w tej chwili, jakby naumyślnie, Inka upuściła piłkę, która potoczyła się na bok, i dziewczynka pobiegła za nią. Liza szybko nachyliła się, chwyciła Murzynka i wsunęła go do torby. To była torba w kratkę, w której ciocia Ania nosiła swoją książkę, okulary i zabawki Lizy. Nikt nic nie zauważył.

W pierwszej chwili Lizie było bardzo wesoło i jakoś tak ciekawie, ale im bliżej podchodziła do domu, tym więcej zaczynała się bać, że ciocia Ania zajrzy do torbę. Jakiś wewnętrzny głos – pamiętała – już nad rzeką mówił jej: „No i co ty robisz? Przecież to bardzo brzydko, to jest nieuczciwe”. Ten głos był teraz coraz głośniejszy. Jak tylko weszły do przedpokoju, ciocię Anię ktoś poprosił do telefonu, i Lizie udało się wyjąć Murzynka z torby tak, że nikt tego nie zauważył.

Zaniosła go do swojego kącika i usadziła wygodnie, tak jak to sobie wymarzyła, pośród innych zabawek. Ale teraz jakoś wcale jej to nie sprawiało przyjemności. Przeciwnie – w domu Murzynek już wydawał się jej zupełnie inny, nie taki ładny, i bawić się nim już nie miała ochoty. A jeszcze do tego, nie można było go zostawiać na wierzchu – mama lub ciocia Ania od razu zauważy i zapyta, skąd się tutaj wziął. Pokazać go innym dziewczynkom, kiedy przyjadą goście, oczywiście, też nie można. Liza schowała Murzynka pod poduszkę.

„Może się nim później pobawię” – myślała. Lecz i później nie tylko nie chciała się nim bawić, ale nawet pomyśleć o nim było nieprzyjemnie. „Najlepiej byłoby go gdzieś wyrzucić” – postanowiła Liza. Ale gdzie? Do śmietnika? Do wiadra w kuchni? Przecież, tam ktoś na pewno zobaczy go – nawet, gdyby go zgnieść… Tak, teraz Liza zniszczyłaby go z przyjemnością, do tego stopnia jej obrzydł.

Nie mogąc nic nie wymyślić, Liza wsunęła Murzynka do szafy cioci Ani, do jej tobołka z różnymi ścinkami. Spodziewała się, że teraz pozbyła się go, ale – gdzie tam! Murzynek ciągle jej się przypominał. Dobry humor ją opuścił. Przyszła Lusia, dziewczynka z sąsiedniego mieszkania, ale Liza zaraz się z nią posprzeczała. Wszyscy w ten dzień wydawali się jej źli i nieprzyjemni i odpowiadała niegrzecznie każdemu, kto zaczynał rozmowę z nią. Teraz Liza już nie mogła nie powiedzieć samej sobie, że uczynek, który popełniła, nazywa się kradzież. „Po co, po co to zrobiłam?” – powtarzała. Wieczorem po raz pierwszy usnęła, nie pomodliwszy się. Poranek był słoneczny i wesoły, ale jak tylko się obudziła, przypomniała sobie Murzynka, i cała jej radość przepadła. O drugiej po południu ciocia Ania, jak zwykle, poszła z Lizą na spacer. Liza nie chciała iść do ulubionej ławki i ciągnęła ciocię Anię w inną stronę. Myślała, że uda się im nie spotkać się z Inką, ale jak tylko przyszły nad rzekę, pokazało się zielone palto babci Inki – a za babcią i sama Inka. Babcia natychmiast powiedziała, że Ince zginęła ulubiona lalka i zapytała, czy nie trafiła przypadkowo do torby cioci Ani razem z zabawkami Lizy? Ciocia Ania powiedziała, że nie, a Liza strasznie zaczerwieniła się i udawała, że nie słyszy.

Inka nie była taka wesoła, jak zawsze, Liza też wcale nie mogła się bawić, chciała jak najszybszej iść do domu, żeby nie patrzeć na Inkę.

Ale w domu było jeszcze gorzej. Lizie zaczęło się zdawać, że wszyscy domyślają się, co zrobiła i jakoś szczególnie na nią patrzą. I kiedy ciocia Ania zbliżała się do szafy, jej serce zamierało.

Ten wewnętrzny głos, który wcześniej powstrzymywał Lizę od kradzieży, teraz cicho mówił jej: „To jest wstyd. To wstrętne. To wielki grzech. Teraz jesteś nie tylko złodziejką, ale jeszcze i kłamcą. Musisz przyznać się, poprosić o wybaczenie i dopiero wtedy może znowu będzie lekko na duszy.”

Liza czuła, że właśnie tak musi zrobić, ale nie mogła zdecydować się na to. Tak minął drugi dzień. Przez cały ten dzień mama jak gdyby nie zauważała Lizy, a wieczorem, kiedy się położyła do łóżka, mama podeszła do niej i patrząc jej uważnie w oczy, zapytała wprost: ”Nie chcesz nic mi powiedzieć?…” Liza zadrżała, wtuliła się twarzą w poduszkę i zaczęła płakać. Okazało się, że mama już wszystko wiedziała, ponieważ tego dnia po powrocie ze spaceru ciocia Ania miała zamiar szyć i zajrzała do węzełka z resztkami tkanin.

Długo płakała Liza i długo mama rozmawiała z nią. „Czy naprawdę nie wiedziałaś, jak postąpić? Czyżbyś nie słyszała głosu w swojej duszy? To był głos Anioła Stróża. Przecież tak chciałaś go zobaczyć. Widzieć go mogą tylko święci, ale ty słyszałaś jego głos. Zawsze słuchaj tego głosu i rób tak, jak on ci każe. Przecież przez te dwa dni było bardzo źle na duszy, prawda?… To dlatego, że twój Anioł Stróż odszedł od ciebie. Kiedy zobaczył, co zrobiłaś, odwrócił się od ciebie i zapłakał. Teraz, kiedy poprosisz Pana Boga o przebaczenie i przyrzekniesz, że nie będziesz więcej tak postępować, twój Anioł Stróż znowu przyleci i będzie obok ciebie. Może teraz łatwiej ci będzie zrozumieć, co mówiłam ci wcześniej. Tak – Anioła nie można zobaczyć, ale można czuć, że jest, odczuwać jego obecność.

Liza już dawno całym sercem poczuła skruchę, ale wciąż nie mogła się uspokoić. „Nie płacz – mówiła mama. – Pan Bóg zawsze przebacza tym, którzy całą duszą Go o to proszą. I ludzie też. Tylko tych, którzy nie chcą poprawić się, zamykają do więzienia”.

Liza gorąco pomodliła się do Pana Boga. Czuła się dobrze, radośnie i spokojnie. Mama przeżegnała ją, i Liza szybko zasnęła.

Ciocia Ania sama odniosła Murzynka do babci Inki, a Liza już nie pytała się, o czym mówiły.

Tego roku Liza nie chodziła już na spacer nad rzekę i nie widziała Inki, dlatego że przyszedł czas jechać na działkę. Jednak Murzynka Liza zapamiętała na całe życie, i chociaż po tym zdarzeniu jeszcze nie raz była niegrzeczna i postępowała źle, ale już nigdy nie zabierała nie swoich rzeczy. Starała się słuchać głosu Anioła, i kiedy robiła nie to, co on jej polecał, zawsze później tego żałowała.

tłum. ls–gs

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl