Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Mała Liza (4)

27.06.2013

Awantura (Zamieszanie)

Następnego dnia Liza, wziąwszy konewkę, pobiegła do swoich kwiatów.  I co zobaczyła!... Wszystkie były zniszczone.

Lewkonie, bratki, lawenda – wszystkie były wyrwane, połamane, zadeptane, zmieszane z ziemią! Piwonie  też były zniszczone – liście oberwane, nie zostało ani jednego kwiatka! Nawet mała, biała ławeczka, zrobiona dla Lizy, była złamana: oderwana deska ze sterczącymi gwoździami leżała na ziemi.

Liza na początku osłupiała, później zaczęła głośno płakać i pobiegła do domu. Po drodze spotkała Żenię. „Moje grządki, moje kwiaty!” – krzyczała, przełykając łzy. Żenia domyślił się, co się stało.

– Chodź, zobaczymy, o co tu chodzi. Ale są podli! – powiedział, spojrzawszy na nią. – Zaczekaj tu, już wiem, kto to zrobił! Zaraz oberwą! – Zdecydowanym krokiem ruszył w stronę tej części działki, która należała do innego właściciela, gdzie można było zawsze znaleźć Kolę i Witię. I rzeczywiście – byli tam.

– Macie, za grządki Lizy!” – krzyknął, rzucając się na jednego z braci. Drugi bliźniak rzucił się na Żenię od tyłu i bójka się rozpoczęła. Walka była nierówna. Liza widziała, jak ciężko było Żeni, jak podarła mu się koszula, a na policzku pojawiło się czerwone zadrapanie. Ale nadal stała w miejscu, nie decydując się pomóc Żeni. Kola, Witia i Żenia już turlali się po ziemi.

– Co tu się dzieje?  – spytał się ktoś głośno, a po chwili wyłonił się zza krzewów ojciec Koli i Witi. – „Co się dzieje?” – powtórzył groźnym głosem. Chłopcy natychmiast wstali i zamilkli.

– Kolka i Wit’ka.... – chciała już poskarżyć się Liza, ale Żenia szepnął jej: „Cicho bądź!” – i, zrobiwszy krok do przodu, powiedział:

– My tak tylko się bawiliśmy.

– To dlaczego jesteś cały pobity? Lepiej uważajcie!” – i ojciec, nie czekając na dalsze wyjaśnienia, odwrócił się, aby sobie pójść. Liza podeszła do Żeni. Jesteś dzielny. Będę kolegować się tylko z tobą, a Kolki i Wit’ki nienawidzę. To są prawdziwi złodzieje! Dlaczego nie pozwoliłeś mi nic powiedzieć? Niech by ich ukarano, zasłużyli na to!

– Ale ty jesteś głupia! – odpowiedział Żenia. Wcale nie są złodziejami, wcale nie są źli, po prostu są głupi, sama zobaczysz, kiedy z nimi porozmawiam. Nie można na nich skarżyć, nie dlatego, że zostaną ukarani, ale dlatego, że w przyszłym tygodniu mają urodziny. Jeśli ich ojciec się dowie, to w życiu im nie kupi roweru. A ty masz być cicho, i w domu nikomu nie mów, że wiesz, kto to zrobił.

 Liza szła do domu i była bardzo zdenerwowana. Przestała już żałować, że kwiaty zostały zniszczone. W życiu się czegoś takiego nie spodziewała. Postanowiła, że powie rodzicom całą prawdę, ale poprosi ich, żeby nic nie mówili rodzicom Koli i Witi.

– Jaki fajny chłopak z tego Żeni! – powiedział tata, usłyszawszy opowieść Lizy. A ty, Lizo, pomogłaś mu, kiedy widziałaś, jak się bije z Kolą i Witią?

Liza musiała się przyznać, że nic nie zrobiła.

– Ach tak... – powoli powiedział tata, patrząc na nią. – Pamiętam, że ktoś nie chciał się bawić, uważając się za lepszego od niego. A przecież Żenia bił się w twojej obronie.

 Liza odwróciła się. Powiedziała: 

–  Żenia to co innego, a Kola i Witia są źli.

 – Może wcale nie są tacy źli – powiedział tata. – Po prostu nie umiesz znaleźć klucza do nich. Żeby otworzyć zamknięte drzwi albo skrzynkę, trzeba mieć klucz do nich. A w skrzynce można znaleźć coś bardzo miłego.

– Jaki to klucz? – ożywiła się Liza, – tato, jaki klucz?

– Jeżeli się trochę zastanowisz, to sama się domyślisz – odpowiedział tata i już nic więcej nie chciał mówić.

Tłum. Alina Suchocka

Lestwica No 3

 

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl