Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Przed wyjściem do cerkwi (4)

08.02.2013

Wkroczyliśmy w kolejny rok historii świata, kolejny rok historii naszego życia, kolejny etap naszej współpracy z Bogiem. Dopisaliśmy do naszej Księgi Życia uczestnictwo w Świętach – narodzenia Zbawiciela, Objawienia (Bogojawlenija). Dzięki naszemu uczestnictwu w świątecznych jutrzniach świeżo w pamięci są zapisane ich najważniejsze fragmenty. Posiłkując się tym obrazem, spróbujmy kontynuować nasze rozważania. Mówię: „spróbujmy”, gdyż często młodzi ludzie mówią, że przecież nabożeństwa w sobotnie czy przedświąteczne wieczory są zawsze takie same, a w dodatku długie, monotonne i trudno się na nich skupić. Dlatego oni wolą już być w niedzielę na Liturgii, bo jest bardziej zrozumiała.

Najtrudniej jest zgodzić się z tym, że nabożeństwo trwa zbyt długo, bo to powiedzenie jest „kalką” uników z naszej codzienności, służących do uspokojenia sumienia. Gdy nie rozumiemy filmu lub spektaklu w teatrze, też mówimy: „długi, nudny”. Unikanie nabożeństw, obfitujących w zmienne teksty liturgiczne, podyktowane jest tylko i wyłącznie trudnościami z ich rozumieniem.

Polijelej w Święta Rożdiestwa czy Kreszczenija różnił się uroczystą oprawą od Polijeleja jutrzni niedzielnej. Czasami nawet ta zewnętrzna otoczka nieco rozprasza naszą uwagę i tracimy związek obrazu ze słowem. Nie wolno jednak bogactwa naszych nabożeństw oceniać wyłącznie po gestach, czy barwie głosu kapłanów, diakonów, chóru! One są tylko pomocą do zrozumienia i włączenia się do wypowiadania słów modlitwy, psalmu, pieśni. A każda pieśń, każda modlitwa Jutrzni niesie nam bogactwo wiedzy teologicznej, by naszą świadomość ukierunkować na uwielbienie Boga oraz przygotować nas do uczestnictwa w Eucharystii.

Po przeczytaniu fragmentu Ewangelii przeznaczonej na dzień świąteczny, a w sobotę wieczorem – jednego z jedenastu ewangelicznych opisów zdarzeń po zmartwychwstaniu Zbawiciela (z Ewangelii według św. Mateusza – jeden fragment; według św. Marka – dwa; św. Łukasza – trzy i św. Jana – pięć) rozpoczyna się śpiew i czytanie Kanonu Jutrzni. Chcę zwrócić waszą uwagę na bardzo ważny fakt: jak powiedziałem, fragmentów ewangelii o Zmartwychwstałym Zbawicielu jest jedenaście. Kanonów zaś wyjaśniających istotę cierpień, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa oraz przygotowujących nas do uczestnictwa w cotygodniowej Pasce jest osiem. Czytelnicy, mający analityczne umysły, już zapewne wiedzą co z tego wynika: właśnie to, że w ciągu roku żaden fragment Ewangelii nie jest omawiany czy też wyjaśniany dwa razy słowami tego samego Kanonu! Wyobrażacie sobie piękną budowlę, którą można podziwiać  każdą niedzielę roku i być zaskakiwanym jej kunsztem? Albo muzeum, w którym każdy eksponat zaskakuje od nowa? Matka Cerkiew nie proponuje nam oglądania kamiennych posągów ani muzealnych eksponatów. Ona w każdą niedzielę oferuje nam żywe słowo o żywym Bogu. Korzystając z wiary przodków, zapisanej słowami modlitw, w każdą niedzielę roku możemy rozważać zmartwychwstanie Zbawiciela jakby z innej perspektywy. Z tej perspektywy zrozumiałym również jest to, dlaczego niedziela w Cerkwi zwana jest Woskresienijem – to znaczy Zmartwychwstaniem. W ten sposób Cerkiew świadczy swym autorytetem o dniu tygodnia, w którym Zbawiciel zmartwychwstał. Natomiast każdy z nas, uczestnicząc w nabożeństwach tego dnia, potwierdza swe usynowienie Bogu Ojcu poprzez cierpienia, śmierć i zmartwychwstanie Zbawiciela.

Warto modlić się o czas, w którym cerkiewno-słowiański tekst modlitw i kanonów Jutrzni na każdej sąsiedniej stronie będzie miał tłumaczenie, dzięki któremu nie tylko my będziemy mogli się modlić. Będziemy mogli również innym pomagać otworzyć oczy ze zdumienia i zadumy nad bezmiarem bogactwa, powierzonym nam jako depozyt wiary.

Po tej dygresji pora na dalsze poznanie rytu jutrzni. Gdy na chórze śpiewają kolejną z dziewięciu pieśni kanonu, a lektor czyta tropariony – wierni podchodzą do kapłana po błogosławieństwo lub namaszczenie olejem na znak radości rozpoczętego świętowania.

Dziewiąta pieśń kanonu jest zawsze uwielbieniem Najświętszej Bogurodzicy a poprzedza ją śpiew Hymnu Maryi – Jej odpowiedzi na powitanie świętej Elżbiety (patrz: Ewangelia według św. Łukasza 1; 46–55). Zakończeniem i teologicznym wyjaśnieniem czytanego fragmentu Ewangelii jest Heksapostilarion, a podsumowaniem rozważań zawartych w kanonie są stichery jutrzni. Wielka doksologia (wielikoje sławosłowije) praktycznie jest już zakończeniem jutrzni, ale niezbędnym jest przypomnienie pochodzenia (genezy) eksklamacji duchownego, która rozpoczyna śpiew sławosłowija. Są to słowa: Sława Tiebie pokazawszemu nam swiet („Chwała Tobie, Któryś ukazał nam światłość”). W pierwszych wiekach chrześcijaństwa obecność na nabożeństwach była świadectwem wiary i miłości do Boga. To wtedy spontanicznie powstawały pierwsze modlitwy, hymny. To wtedy dobierano psalmy, które najlepiej wspomagają w przygotowaniu do uczestnictwa w łamaniu chleba, tzn. Eucharystii por. Dzieje Apostolskie 20; 7). To wtedy powstało określenie Wsienoszcznoje bdienije („całonocne czuwanie”), gdyż wierni przychodzili modlić się rzeczywiście na całą noc. Promień wschodzącego słońca, który rozświetlał wnętrze pomieszczenia, które pełniło rolę świątyni, a także wiernych, zwróconych w modlitwie twarzą na wschód, nakazywał wszystkim dziękować za rozpoczynający się dzień. Kapłan intonował: Sława Tiebie pokazawszemu nam swiet!... Wszyscy zaczynali śpiew Wielkiej Doksologii.

Gdy zaczęto budować świątynie – nadal starano się by ołtarze były skierowane na wschód. Gdy wierni nie mogli przychodzić na całą noc, zastąpili ich mnisi w nieustannej modlitwie za świat. Obecnie obfitość zegarów pozbawiła nas czasu. Żyjemy już nie w rytmie wskazówki godzinowej, ale już ułamki sekund decydują o losie, a nawet życiu. W tym w ciągłym pośpiechu, w pogoni za własnym cieniem, warto znaleźć chwilę na podziękowanie Bogu za światłość. Nawet wtedy, gdy otoczenie, środowisko – istnienie słońca zauważa tylko na urlopie, czy wtedy, gdy smog nie pozwala jego promieniom osuszyć błota, napełnić radością zatłoczonych ulic. My, świadomi własnych słabostek, nauczmy się dziękować Bogu za światełko nadziei w naszej świadomości; za zdolność odczuwania miłości w naszym sercu; za radosne światło łaski spływające po szczerej modlitwie; za umiejętność rozróżniania i możliwość wybierania dobra. Jeżeli nauczymy się zaobserwowane zjawiska przyrody, zdarzenia wokół nas przekładać na słowa modlitwy, to sumienie, podświadomość i święte uczucia poprowadzą nas przed ikonę do cerkwi! Gdy przed Bogiem staniemy z miłością, jako Jego dzieci, to zapomnimy o problemach, o zmęczeniu, o obolałych nogach. W obliczu blasku ikony, emanacji łaski Sakramentu Eucharystii, najlepiej odnawia się w nas obraz i podobieństwo Boga! Światło Boże przemienia nie tylko samego człowieka, ale i jego otoczenie. W światłości Przemienienia na górze Tabor nawet ubranie Zbawiciela było białe jak śnieg!... Nasza modlitwa, nasza wiara i miłość również mogą i powinny przemieniać, uświęcać świat. Nie możemy jednak dopuścić do głosu pychy, egoizmu, zawiści i fanatyzmu. Te grzechy stały sie przyczyną upadku całych cywilizacji, a fanatyzm i pycha są chyba najgorszymi wrogami chrześcijanina. Dobre dziecko Boga nie musi udawać patrioty, bo i tak jest prawdziwą dumą swego narodu, natomiast fanatyzm wygania ludzi poza granice Cerkwi. Pieczęcią człowieka wierzącego w Boga jest miłość, a znakiem fanatyka – nienawiść. Pyszny fanatyk chce oślepiać ludzi wymyślonymi ideałami. Bóg natomiast mówi: „Ja Jestem światłością świata”, zaś prawdziwie wierzący człowiek dąży do tego, aby w tej światłości przebywać

o. Grzegorz

Lestwica No 5-6

 

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl