Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Niebo otwarte – kazanie na I Niedzielę Wielkiego Postu

20.03.2021

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego – tak rzekł Pan do Natanaela, Izraelity bez obłudy, który w prostocie swego serca, otwarcie wcześniej wyznał swoje zwątpienie: Czyż może być co dobrego z Nazaretu? (J 1,  51;46). To „niebo otwarte” ujrzał Natanael, po tym jak w jego duszy zwątpienie ustąpiło miejsca żarliwej wierze, jego ciekawość – wewnętrznemu, niezłomnemu wyznaniu Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela (J 1, 49).

„Niebo otwarte” ujrzeli święci Apostołowie, świadkowie chwały Taboru, świadkowie przedziwnych cudów i wydarzeń dokonanych przez Chrystusa, w czterdziesty dzień po Jego Zmartwychwstaniu, na Górze Oliwnej. Długo nie odrywali swoich spojrzeń od niekończącej się błękitnej dali, która przed zasmuconymi Galilejczykami skryła widzialny obraz Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Chrystusa.

Dwunastu wybranych uczniów, którzy poprzez swe duchowe doświadczenie przeniknęli poza granice otaczającego świata, stało się godnymi widzenia niewypowiedzianego piękna rajskich pałaców. Żyjąc jeszcze na ziemi, oni wszyscy poprzez duchowy wysiłek, miłość i wiarę przypieczętowali swoje prawdziwe oddanie Panu. „Niebo otwarte”, w całym swym blasku i pięknie, którego nie sposób opisać w języku ludzkim, stanęło, jak godna i zasłużona nagroda, przed wszystkimi, którzy za Chrystusa, według Apostoła: ...byli zamęczeni, nie przyjmując oswobodzenia, aby dostąpić lepszego zmartwychwstania.... Doznali szyderstw i biczowania, a nadto więzów i więzienia. Byli kamienowani, paleni, przerzynani piłą, zabijani mieczem, błąkali się w owczych i kozich skórach, wyzuci ze wszystkiego, uciskani, poniewierani. Ci, których świat nie był godny, tułali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi [...] Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wielki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami. Patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary (Hbr 11,  35–38;  12, 1–2).

W taki oto sposób „otwarte niebo” staje się zbawiennym udziałem tych, którzy bez narzekań, ze spokojem ducha przeszli swoją życiową drogę; dla tych, którzy odważnie niosą swój własny krzyż, dbając tylko o to, ażeby zrzucić ciężki bagaż grzechów, by zawsze spoglądać na Cierpiącego. Chwała temu, kto wybrał tę drogę, albowiem Pan jest mi pomocą, i nie lękam się: Cóż może uczynić mi człowiek? (Ps 117 [118],  6).

„Niebo otwarte” – zamknięte jest dla tych, którzy mają oczy i niczego nie widzą, dla tych, którzy mając uszy, niczego nie słyszą. Nie mogą wznosić serc ku górze ci, którzy są chromi duchowo, zdemoralizowani, którzy mają sparaliżowaną wolę, którzy swoich nadziei nie pokładają w Chrystusie, a polegają na swoich własnych siłach. Wszechmogący Bóg jest obojętny, obcy, niezrozumiały – nie tylko dla tych, którzy Go nigdy nie znali, czy też dla tych, którzy Go zagubili, stracili, czy oderwali się od gałęzi Łaski we wczesnej młodości. Oderwali się, pochwyceni w wir próżności i odeszli w krainę daleką. Obraz Chrystusa blaknie i gaśnie w duszach ludzi, którzy żar prawdziwej wiary i ogień miłości – bez nich nie możemy widzieć otwartego nieba – sami gaszą, służąc tylko śmiertelnemu ciału, swemu egoizmowi i zachciankom. Podobnie i sam Chrystus, bez rozsądku i wręcz w sposób przestępczy, wypędzany jest ze świątyń serc przez wielu chrześcijan, którzy słuchają fałszywych proroków, wielu lekkomyślnie i beztrosko odwraca się od nieba otwartego.

Strzeżcie się fałszywych proroków – w ten sposób Chrystus ostrzega świat (Mt 7, 15), gdyż zna słabości i skłonności człowieka do tego, co nowe, do wszelkich nowych nauk, do wszelkich „objawień i prawd”, które mają jedną wspólną cechę – sprzeczność i wrogość do Słowa, które było na początku u Boga (J 1, 1). Wielu różnego rodzaju fałszywych proroków prowadziło i prowadzi swoją niszczycielską, destrukcyjną działalność na ziemi. Ileż to wysiłku oni dokładali i dokładają, aby tylko zamknąć i skryć przed oczami wierzących niebo otwarte!…

Jeszcze w czasach starotestamentowych ci fałszywi prorocy zwodzili swoich współczesnych, zapowiadając im pokój, spokój, podczas, gdy już było słychać nadchodzącą burzę, przepowiadali zgubę tym, którym sądzone było ocalenie – i pomyślność tym, których oczekiwało straszliwe rozliczenie.

Bezcześcicie Mnie przed ludem moim dla garści jęczmienia i kęsa chleba, zabijacie dusze, które nie powinny umrzeć, a oszczędzając dusze, które nie powinny żyć, gdy okłamujecie mój lud, który chętnie słucha kłamstwa (Ez 13, 19).

Powinni byli, z rozkazu Najwyższego, wystąpić prawdziwi prorocy Boga, by napiętnować, by swoimi płomiennymi mowami ostrzegać, powstrzymywać zbyt ufne rozumy ludzkie.

Ostrzeżenie Zbawiciela o pojawieniu się fałszywych proroków, których nigdy nie brakowało, poprzez całą historię założonego przez Niego Kościoła, ma szczególne znaczenie w dniu dzisiejszym. Czyż to nie fałszywi prorocy, różnego rodzaju niezliczeni przywódcy racjonalistycznych i mistycznych sekt, które rozszczepiają się, siłą rzeczy, na coraz to bardziej i bardziej drobne rozgałęzienia i włókna? A przecież, każdy z tych „nauczycieli” w swym zaślepieniu, a czasami świadomie – z wyrachowaniem, z myślą o własnym interesie, sili się, aby wykazać, że jego nauka jest „prawdą”, sili się, by narzucić swoja „naukę” bliźnim. Czynią to, zapominając o słowach Zbawiciela, że podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, jeśli nie  trwa  w krzewie winnym  – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać  nie będziecie  (J 15,  4).

 Sekty, jakkolwiek by one się nazywały, to suche gałęzie, które odpadły od jednego Bożego drzewa Świętej Cerkwi. Skoro one nie karmią się sokiem tego Drzewa, to prawdy i życia w nich nie ma.

Fałszywi prorocy bywają jeszcze innego rodzaju. Czasami występują bardzo otwarcie, czasami, ze względów taktycznych, przyodziewają się w togę serdecznych przyjaciół ludzkości, bezskutecznie poszukujących upragnionego szczęścia i dóbr doczesnych. Ktoś, kto jest niedojrzały psychicznie i fizycznie, słuchając słów fałszywych proroków, często – wytrawnych mówców i oratorów – pod wpływem uroku ich namiętnych przemówień zaczyna wątpić w to, w co wcześniej wierzył, wierzyć w to, czego wcześniej nie dopuszczał i odrzucał. Ateiści, komuniści, materialiści, teozofowie, masoni – bajarze różnego rodzaju skrajnych antychrześcijańskich teorii społecznych i politycznych! Wszyscy „dobroczyńcy i zbawiciele ludzkości”, odrzucający Chrystusa i Kościół, ze swych programów nieustannie odrzucają trzy pojęcia: Bóg, prawda i miłość! Jak wiele zła uczynili dla świata, w jak wielką otchłań rozpaczy i rozczarowania rzucili miliony ludzkich dusz, które im zaufały! Jak bardzo przy tym są oni nieprzejednani i zatwardziali w osiągnięciu wytyczonych celów!… Potrafią uczynić bezwolnymi, uśpić rozum i świadomość tych, którzy nierzadko są dla nich tylko surowym i tanim materiałem dla bezmyślnych eksperymentów.

„Chrześcijaństwo, Cerkiew, Bóg, zbawienie duszy?” – pytają oni, i zaraz odpowiadają: „Chrześcijaństwo i Chrystus – to wymysł i mit, Boga nie ma, Cerkiew to obumarła instytucja, zbawienie duszy – brednia, gdyż nie ma żadnego życia pozagrobowego, żadnej błogosławionej wieczności nie ma i być nie może. Należy żyć dniem dzisiejszym, z życia należy maksymalnie korzystać, wszystkie dni życia należy spędzić jak najprzyjemniej i jak  najbardziej korzystnie. Materialna pomyślność – dobrobyt – oto sens i cel naszego istnienia...”

Nie ku „niebu otwartemu”, lecz do piekła prowadzą wszyscy ci fałszywi prorocy, gdyż na ich sztandarach zapisane jest nie imię Najwyższego, lecz wszystko to, co przeniknięte jest duchem niegodziwości i ciemności. Należy szczerze się modlić, by Pan pokrzepił serca ludzi, by wzmocnił ich w trwaniu w miłości, bogobojności i wierze, by dał im jasny i bystry umysł, by pomógł rozróżniać, gdzie jest Boża prawda, a gdzie ludzkie kłamstwo i fałsz. Należy również nieustannie modlić się, aby On w Swej bezgranicznej miłości i wyrozumiałości, tchnieniem Swym dotknął fałszywych proroków, nauczył rozumu i oświecił, pomógł im Poznać, Ciebie – Bożą Miłość i Mądrość, a swoje dni w prawdzie i pokajaniu  przeżyć”.

My, odwracając się od fałszywych proroków, całym swoim jestestwem skierujmy się ku „niebu otwartemu”, podczas czterdziestu dni Wielkiego Postu; ze szczerą gorliwością podążajmy za słowami Apostołów, którzy wzywają: „Teraz zbawienie jest bliżej... Minęła noc, przybliża się dzień, tak oto odrzućmy sprawy ciemności i przyobleczmy się w broń światłości” (Rz 13,  11-12).

Oczywiście, Pan nasz i Zbawiciel jest nam zawsze bliski, blisko jest nasze zbawienie, i zawsze otwarte jest dla nas życiodajne źródło łask Sakramentów, i nie ma takich, którzy wzbranialiby się przybliżać do tej krynicy i z niej zaczerpnąć. Chrystus jest szczególnie blisko nas teraz – w okresie pokajania, kiedy to Święta Cerkiew z matczyną miłością zaprasza wszystkie swoje dzieci, by wspólnie spożyć wystawną ucztę, na której otrzymamy pokarm życia wiecznego.

Minęła noc, a dzień się przybliża... Zastanówmy się, czy nie jesteśmy chorzy duchowo, czy sumienie nasze nie jest targane przez mnóstwo grzechów, czy wola, serce, cierpi i drży, czy wola nie jest zdławiona przez namiętności, jak niewolnica, która podporządkowuje się pożądaniu ciała?… Pomyślmy, czy nie ogarnęło nas przygnębienie, czy nie opuściliśmy rąk, czy nie straciliśmy nadziei, czy aby nie straciliśmy sił, by walczyć z grzechem?… „Noc minęła, przybliżył się dzień”; Cerkiew nam wszystkim daje uzdrowienie, pociesza nas, rozprasza smutek, daje radość i nadzieję na życie wieczne. Należy pośpiesznie udać się do tej duchowej lecznicy, musimy w sposób należyty przeżyć post, okazać skruchę i przyjąć pokutę, pokosztować ze Stołu Pańskiego, odrzucić dzieła ciemności, a przyoblec się w broń światłości.

Minęła noc, a dzień się przybliża...  To od nas zależy, by noc naszych złych uczynków, grzechów szybko przeminęła, by przez ciemność, która ogarnęła naszą duszę, przedarł się promień Łaski Bożej, by łzami skruchy szybciej rozproszyć mrok, który tryumfuje w naszym sercu. A kiedy ta noc przeminie i nastąpi dzień, dzień naszej odnowy, naszego odrodzenia, naszego połączenia się z Chrystusem, ujrzymy to, o czym mówił Syn Boży Natanaelowi.

Ujrzymy niebo otwarte i Aniołów Bożych oddających chwałę Chrystusowi, naszemu Bogu.

Panie daruj mi czułość, pomóż oddalić się od zła, poprawę doskonałą daruj mi, teraz pogrążonemu w cielesnych namiętnościach, oddalonemu od Ciebie, Boże i Królu wszystkich, mnie, którym  utracił nadzieję: zbaw mnie, marnotrawnego, według swej wielkiej dobroci, Jezusie Wszechmocny, Zbawicielu dusz naszych (Stichera na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu).

Panie, nie odwracaj oblicza Twego od nas wszystkich, wysłuchaj nas do Ciebie z obolałym sercem wołających. Daj nam ujrzeć nasze winy, oczyść nas, uczyń nas godnymi ze wszystkimi, którzy przypodobali się Tobie, widzieć niebo otwarte. Amen.

Ks. Archimandryta Teofan (Protasewicz) *                  

 tłum. Eugenia Florczak

*Ks. archimandryta Teofan Protasewicz był proboszczem naszej parafii od 1939 roku do tragicznej śmierci w 1944 roku.

 

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl