Dzień 10. Mam talent!
04.07.2019
Pogoda wciąż nas nie rozpieszcza. Co prawda świeci przyjemne słońce, ale przy mocniejszym powiewie wiatru wszyscy dostajemy gęsiej skórki. Na szczęście regularnie sprawdzamy prognozę pogody i jesteśmy gotowi na każdą okoliczność.
Po dzisiejszych modlitwach i śniadaniu udaliśmy się do świetlicy przy boisku na festiwal talentów. Każdy z pokoi przygotował niezwykły występ. Dzieciaki podzieliły się z widownią swoimi umiejętnościami. Były układy choreograficzne, był śpiew, stand up, kabaret, rap i beatbox. Usłyszeliśmy nawet piosenkę o naszym obozie napisaną od zera przez jeden z pokoi. Bomba! Nie daliśmy rady nikogo wyróżnić, ponieważ wszystkie drużyny zrobiły show na jednakowym poziomie. Pierwszą nagrodę otrzymali wszyscy. Zachęceni przez dziewczynki z I grupy nauczyliśmy się kroków "belgijki" i wspólnie zatańczyliśmy ją w prawie 50 osób.
Jako że do obiadu zostało nam jeszcze trochę czasu, podzieliliśmy się na grupy i wyszliśmy na świeże powietrze. W świetlicy rozbrzmiał śpiew pieśni i ballad ze śpiewniczka folkowego. Była Kupalinka, Czorni oczka i mnóstwo innych sentymentalnych kawałków. Matuszki zadbały o to, by wszyscy dobrze zrozumieli tekst i realia jego napisania. Do wspólnego śpiewu dołączyło się mnóstwo osób. Na świeżym powietrzu w ruch poszły piłki - zarówno te mniejsze, tenisowe, jak też większe - do siatkówki i nogi. Gra pochłonęła nas do tego stopnia, że ledwo zdążyliśmy umyć ręce przed obiadem.
Po południu czekała na nas niespodzianka - aquapark w Redzikowie! Przez prawie dwie godziny relaksowaliśmy się w basenach i jacuzzi. Alternatywą dla niepływających była kręgielnia w pomieszczeniu obok. Ponownie wróciliśmy do ośrodka na styk. Zostało nam tylko opłukać ręce i pobiec na stołówkę ośrodka na kolację. Mogłoby się wydawać, że taka ilość zajęć położyłaby nawet wielbłąda. Nic bardziej mylnego! Jeszcze przed końcem posiłku rozległy się pytania o ewentualny mecz piłki nożnej i wyjście na plac zabaw. No cóż, z potencjału i energii trzeba skorzystać. Pogoda uległa poprawie, więc czym prędzej zbiegliśmy na dół z całym sportowym asortymentem.
Na boisku zostaliśmy aż do zachodu słońca. Chyba zaczęło do nas docierać, że obóz zbliża się ku końcowi... Przedostatni raz przeczytaliśmy wieczorne modlitwy i wróciliśmy do pokoi. Niektórzy jednak nie zasnęli tak prędko... Kto zgadnie - dlaczego?
lek. Radosław Szwedowski
zdjęcia: m. Edyta Misijuk, lek. Radosław Szwedowski