Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Ósmy Dzień – metropolita Jerzy (Khodr) na Niedzielę Antypaschy.

14.04.2018

Liczba osiem to symbol nieskończoności; ósmy dzień to pierwszy i zarazem ostatni dzień, a zatem jest on znakiem wieczności. Kazanie to nawiązuje do tych motywów oraz słów Chrystusa z Mistycznej Wieczerzy, która rozpoczęła Paschę Krzyżową: „A to jest żywot wieczny, aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, Którego posłałeś (J 17, 1-3)”.

Ósmego dnia od Zmartwychwstania nastała niedziela objawienia Nauczyciela wobec uczniów, którzy byli zgromadzeni w jednym miejscu z obawy przed Żydami, za zamkniętymi na klucz drzwiami. Jezus otwiera to, co było zapieczętowane. Otwiera wszystkie perspektywy przed oczami i umysłami. Łamie pieczęć i ściany istnienia, byśmy poszli z Nim po wszelki rozciągnięty horyzont, abyśmy razem z Nim rozciągnęli się do nie-rozciągnięcia, byśmy przewędrowali ten świat i to, co ponad światem. Abyśmy szturmowali drzwi Nieba, jako że nie tkwimy już w strachu przed Jego wrogami oraz tymi, którzy sami siebie w swej ciemnocie uczynili siebie wrogami.

Objawił się im, a drzwi były zamknięte na klucz. On łamie wszelki zamek, i otwiera śmierć do życia [po arabsku „otwierać” znaczy też „podbijać”, gdyż dany teren czyni się dla siebie dostępnym; tu możliwe są obydwa znaczenia]. Jeśli ujrzałeś Go, nie czekasz na coś innego, jako że nie ma rzeczy ponad Niego. Tak jest, ponieważ on Sam Jeden jest Przychodzącym dzisiaj i jutro, i nikt inny po Nim nie następuje. W Cerkwi Źródeł [tj. Kościele prawosławnym] nigdy nie mówiliśmy, że ma On jakiegoś następcę, skoro następstwo oznacza czas, a Chrystus nie jest z czasu. Czasy biorą swoje znaczenie i zawartość od Niego. On nie poniżył się [czasownik anṭwà oznacza też „przybrać”, „przemijać” – to w odniesieniu do Wcielenia i śmierci krzyżowej], by nastał dla niego jakiś następca. Następca przychodzi po kimś, a On w Swej głębi nie miał ani nikogo przed Sobą, ani nikogo po Sobie. Ludzie zmienili te słowa, chcąc zrozumieć historię, tymczasem to On pochwycił całą historię [cały ten akapit to polemika z rolą papieża w Kościele katolickim oraz kalifa – po arabsku „następca” to właśnie ẖalīfa – w islamie].

Objawił się im, a drzwi były zamknięte na klucz w nich samych, lecz nie było zamknięcia dla Niego. A kiedy to zamknięcie przebił, powiedział Swym umiłowanym: Pokój wam. Mogło się to jawić jako pozdrowienie [to tradycyjne pozdrowienie dla wszystkich Semitów po dziś dzień bez względu na wyznanie], lecz intencją jego było danie im pokoju, inaczej mówiąc: pojednania z Bogiem, pojednania z istnieniem. A to wymaga zstąpienia Boga do królestwa śmierci, aby je znieść, i ustanowić Królestwo Życia.

Zatrzaśnięte drzwi pomiędzy ludźmi we wszelkich ich kryzysach nie otworzą się, dopóki Chrystus ich nie przełamie. Albowiem pomiędzy ich sercami jest duży dysonans, i potrzebują one wejścia w nie, by pozbyć się awersji [gra słów, gdyż „dysonans” i „awersja” po arabsku są z tego samego rdzenia]. A serca nie spotkają się, jeśli nie napełni ich Łaska. Człowiek nie jest maszyną w zarządzaniu swymi sprawami; potrzebuje on Boga, by Ten włożył w niego miękkość, by usunąć z niego szorstkość [możliwe też tłumaczenie: „włożył w niego soczystość, by usunąć suchość” – obydwa tłumaczenia pasują w kontekście ludzkiego serca i usposobienia]. Jeśli serca nie napełnił Pan, to ono jest w stanie przyjąć złudne piękno. Człowiek, którego Bóg nie wypełnia Swą obecnością, jest podatny na przyjęcie wszelkiej brzydoty.

W naszej wierze uważamy, że Tym, kto otwiera serca, z jakiejkolwiek strony byś nie zamknął, jest Jezus Nazarejczyk, Łagodnego i Pokornego Serca. To oznacza, że w Boskiej Tajemnicy On wlewa Swe serce w serca łagodnych, aby te stały się jak serce Boga.

Wszedł Pan do nich, a drzwi były zamknięte na klucz, i powiedział im Pokój wam. Pokój Mój wam, pokój Mój daję wam; nie taki, jak świat wam daje. Sprawa [jako sądowa] pomiędzy tobą a Bogiem polega na tym, żeś jest Jego wrogiem przez grzech. Ona nie zostanie usunięta w inny sposób, jak tylko gdy Bóg ją usunie poprzez Swój pokój, czyli: kiedy uczyni ciebie będącego w stanie pokoju z Ojcem twym.

Po pokoju Pana, [który zstąpił] na nich, uradowali się, gdy Go ujrzeli. Wpierw Pan widzi nas z sympatią z Jego strony, aż wreszcie my możemy widzieć Go. Jak zobaczyli? Lub też: co zobaczyli? Księga mówi, że zobaczyli Go ze śladami Męki na Nim. Lecz jeden z nich wątpił w objawienie Zbawiciela, więc Ten mu powiedział: Chodź, włóż palec swój tutaj, zbadaj na własne oczy Me ręce, włóż swą rękę w nie, w bok Mój, nie bądź niedowiarkiem. Zbawiciel przyzwolił Tomaszowi na wiarę nie tylko poprzez świadectwo [innych apostołów], lecz poprzez własny dotyk. Pan zstępuje do stanu zwątpienia ucznia i nie odpycha go, by ten dotykiem szukał czegoś u Niego. To spotkanie Dawcy Wiary z człowiekiem wątpiącym.

Jezus nie przyjął zwątpienia z naganą. Zstąpił do położenia zwątpienia, bowiem On spotyka grzesznika, dając mu pokój, tak jak to uczynił wobec kobiety cudzołożnej: Idź w pokoju, i nie grzesz już. Nie bał się jej grzechu, co wspomniał w drugiej części rozmowy. Po tym, jak uspokaja grzesznika i doprowadza do pokoju ze Sobą, Jezus wspomina o nadchodzących dla niego dniach: dniach pokajania. Pokajanie zaś to wstrząs, jaki następuje przed osiągnięciem spokoju. Pokajanie to język, to powrót do Oblicza Boga, co oznacza oderwanie się od swego oblicza grzechu. Jeśli pokajanie nie jest całkowitym oderwaniem się [od grzechu], to jest ono jakimś żartem. Wielką jego trudnością jest to, że ono nie przyjmuje mieszkania z jakimkolwiek ziarnkiem spośród ziarnek grzechu. Pokajanie nie jest pokojowe wobec jakiejkolwiek cząstki z cząstek zła. A ty albo z niego wychodzisz, albo nie wychodzisz. I jeśli coś pozostało ze zła, śmiercią umierasz.

Trudność naszego życia z Bogiem polega na tym, że On odrzuca współmieszkanie [z czymś, kimś], czy też: innego boga. Każdy inny bóg jest kłamstwem, jako że on przychodzi ze śmiertelnych żądz, jakie są w nas.

Wydaje się, że Bóg jest inicjatorem pustyń w sercach. Ty jesteś na ścieżkach pustyni, jeśli nie dotarłeś do wód, którymi tryska dla ciebie Bóg. W pustyni nie ma nikogo innego, prócz Boga, a ty współżyjesz z Nim w suszy, która jest wokół ciebie i w tobie. Współżyjesz z Panem twym takim, jakim jesteś, bez warunków będących w tobie. Jeśli jesteś na tym poziomie, to drzwi w tobie nie pozostają zamknięte. Wszystkie tamy wówczas opadają, a ty maszerujesz w wolności Boga do Niego. Marsz sam w sobie może być jednak pozbawiony życia, jeśli nie rzucisz się w objęcia Pana Twego, i to nie rzucisz się do samego końca. Ponieważ wszystko sprowadza się do tego, byś Go ujrzał, i to jest silniejsze od wiary; to miłość. Mając w sobie miłość tak wielką jak to tylko możliwe, zyskujesz Pana twego zyskiem pełnym zabierającym z ciebie wszelki ślad strachu, skoro nie ma strachu w miłości.

Nie jest czymś niewłaściwym chęć dotknięcia, lecz nie ma prawdziwego dotknięcia poza tym w miłości. Czyż miłość w swym prawdziwym znaczeniu nie jest dotknięciem Pana? W tym znaczeniu miłość jest silniejsza od wiary. To jest to, czym w słowach apostoła osiągamy Ujrzenie. A Ujrzenie to przylgnięcie. Tradycyjne powiedzenie mówi, że Ujrzenie to stan Królestwa przychodzącego, nie zabraniający nam uprzedzenia Ujrzenia w miłości. Ujrzenie to przylgnięcie i jest to najwyższy stopień ze stopni miłości.

Miłość, którą mamy my – podążający za Nazarejczykiem – przychodzi z Jego Zmartwychwstania, ponieważ Zmartwychwstanie to tryumf nad śmiercią i to zwycięstwo jest kontynuacją Jego Zmartwychwstania w nas i w istnieniu [wydaje się, że występuje tu gra słów: „Nazarajeczyk” to Naṣranī, „tryumf” to intiṣār, a „zwycięstwo” to naṣr – wszystko z tego samego rdzenia]. Rozumiem tych, którzy nie zgadzają się z religią [wyznającą] Jego Zmartwychwstanie – mówią mi: „Czyż nie mamy życia duchowego zstępującego na nas bezpośrednio od Boga? Dlaczego mówisz, że ono przechodzi przez Chrystusa, by dotrzeć do nas”?

Może i schodzi na nich łaska, jednak ja przeczytałem Nazarejczyka mówiącego: Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak przeze Mnie. I próbuję podążać za tym Jego słowem. U mnie nie ma innego marszu do Boga jak tylko przez Chrystusa będącego pośrodku tego marszu lub wzdłuż niego. Nie ma dla mnie wyboru pomiędzy obliczem Nazarejczyka a obliczem Ojca Jego; Kto ujrzał Mnie, to już ujrzał Ojca.

Każde spotkanie z Chrystusem to odkrycie przede mną Oblicza Boga. To prawda, że św. Paweł powiedział o Chrystusie, że jest On pośrednikiem pomiędzy nami i Bogiem. Te słowa są o Jego ludzkiej naturze, a Jego pismo powiedziało też o Nim że jest Alfą i Omegą, Początkiem i Końcem. Czy Ojciec jest końcem końców? Bez wątpienia, tutaj jesteśmy utwierdzeni i tu odpoczywamy.

Tłum. Dominika Kovačević

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl