Nabożeństwa

Święta Liturgia

Poniedziałek - Sobota - 9.00 Boska Liturgia
 
 
Niedziela  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Spotkanie popielgrzymkowe

19.09.2023

Nasza warszawska pielgrzymka na Świętą Górę Grabarkę ma to do siebie, że choć wymaga duchowo i fizycznie, to zawsze mija „za szybko”. Chciałoby się zawsze jakoś przedłużyć tę atmosferę, ale nie wychodzi… A jeśli komuś to się udaje, to z chęcią się dowiem, jak to zrobić. Co więcej, ta nasza pielgrzymka to, można by rzec, taka rodzina. Mimo że jesteśmy z różnych parafii Warszawy i nie tylko, i w wielu przypadkach widzimy się tylko przez te pięć dni w roku. Ale te pięć dni stanowią tak ważny moment roku, tak scalający, że… To nic nie szkodzi. No ale, chciałoby się z tymi ludźmi pobyć dłużej, „przeżyć to jeszcze raz”, choć na chwilę. I taką szansą było spotkanie popielgrzymkowe.

Spotkania popielgrzymkowe były organizowane tylko w pierwszych latach. Ostatnie było co najmniej 16 lat temu! Łatwo mi policzyć, bo w tym roku byłam piętnasty rok, a jak zaczęłam się interesować warszawską pielgrzymkę na Grabarkę, czytając relacje w Internecie, to pamiętam też ogłoszenia o spotkaniach popielgrzymkowych. Swoją drogą (nomen omen!), w życiu bym nie przypuszczała, że sama potem będę je pisać! i pewnie każdy z pielgrzymów mógłby dodać, co by mu do głowy nie przyszło, a co jednak się wydarzyło w międzyczasie wokół tych duchowych spraw. W międzyczasie strona internetowa parafii zmieniała się bodajże dwa razy, podobnie serwis cerkiew.pl – a tam były też informacje odnośnie warszawskiej pielgrzymki – niektórych obecnych pielgrzymów nie było jeszcze na świecie i… Jakoś nigdy do spotkania popielgrzymkowego w tym czasie nie doszło, mimo głosów tu i ówdzie – a zwłaszcza na grabarkowskim polu namiotowym, przy tradycyjnym pożegnaniu – że coś takiego by się przydało. O innym jednak charakterze, niż te pierwsze – jak miał zaznaczyć o. Adam tego piątkowego wieczoru – gdzie organizatorzy bardziej oczekiwali „recenzji” i propozycji. W tym roku miało być inaczej.

Wspomniałam piątkowy wieczór. Bo właśnie w takowy, 15 września, 2023 roku, po XXI pielgrzymce, po tak długiej przerwie, takie spotkanie się odbyło. Zgromadziliśmy się o godzinie 18 w wolskiej cerkwi św. Jana Klimaka. Tuż przed tą godziną koleżanka szepnęła do mnie „historyczna chwila”. Zaiste tak było. Kilkadziesiąt osób zgromadziło się w świątyni – w ubraniach zgoła innych od typowego outfitu pielgrzymkowego – by w ramach molebnia podziękować Bogu za wszelkie łaski otrzymane w trakcie pielgrzymki i spotykanych ludzi oraz tych nas spotykających. Gdy o. Adam w białym felonie (doceniam, że w stylu południowym) wyszedł na środek cerkwi, i zaczął się śpiew pielgrzymiego chóru pod kierownictwem prof. Wołosiuka, i gdy ksiądz diakon Jerzy wygłaszał modlitwy, to… Było to po prostu szczególnie poruszające, uroczyste. Na myśl mi przyszedł chrzest, wieńczanie, Pascha – wszelkie takie doniosłe, radosne okazje. Ufam, że nie piszę tylko w swoim imieniu. Modlitwy wznoszone w cerkiewnosłowiańskim i po polsku i… Tak, to było jakieś takie zwieńczenie tegorocznej pielgrzymki. Nie powiem, by tego bardzo brakowało w poprzednich latach, ale jak już w tym roku doszło do tego, to zdecydowanie: „to jest to”. I nie wyobrażam sobie, by – jak Bóg da oczywiście iść – w następnych latach takiego nabożeństwa nie było.

Potem stanęliśmy do pamiątkowego zdjęcia, i ruszyliśmy do ogrodu przy domu parafialnym. Po odśpiewaniu „Ojcze nasz” rozpoczęło się, nazwijmy to, „garden party”. Ale nie takie typowe. Był catering – z mięsem, czyli nie jak na pielgrzymce, no i, zaczęliśmy liturgicznie już sobotę – desery w tym przygotowane przez pewne Siostry, i trochę wina zgodnie z psalmem 103. Nie zabrakło jednak – nie wiem, czy to było puszczenie oka, czy element dekoracyjny, czy jeszcze coś innego – postnych konserw, na czele z paprykarzem. Co jednak bardziej istotne, w trakcie spotkania były na rzutniku puszczane zdjęcia z pielgrzymki; szkoda tylko, że pan Jerzy – przyjaciel naszej pielgrzymki i jej główny fotograf, który zaszczycił nas swoją obecnością – wziął przez przypadek zdjęcia ze zgoła innych przemarszów czyt. defilady wojskowej, ale niech to pozostanie anegdotą. Zaśpiewano również jedną z najważniejszych pieśni pielgrzymkowych: „Płynie pisnia pro Iisusa”, to był szczególny moment. Motywem przewijającym się przez całe spotkanie było dzielenie się przy pomocy mikrofonu swoimi przemyśleniami z naszej wspólnej drogi na Grabarkę. Tutaj szalenie ważną funkcję pełniła nasza siostra pielgrzymkowa i parafialna Ewa Marcinkiewicz, która pewnie przyjęła na siebie rolę konferansjera.

To zresztą nie jedyna rola jej oraz męża – to oni byli głównymi inicjatorami i organizatorami całego przedsięwzięcia, i za to należy się im niski ukłon, jak każdy po kolei powtarzał. Słowa i tak nie wyrażą wdzięczności i podziwu! Podziękowania oczywiście należą się też ks. Adamowi, który błogosławił inicjatywie, jako proboszcz udzielił terenu ogródka parafialnego i był z nami do końca, mimo licznych obowiązków. Tak samo wyrazy wdzięczności należą się o. Dawidowi i o. Pawłowi wraz z matuszką Dorotą, którzy przybyli na spotkanie i także podzielili się swoimi przemyśleniami.

Przemyślenia każdej osoby były w innym stylu, choć dominował ton wzruszający, a nie anegdotyczny – to dosyć ciekawe, bo niektórzy myśleli, że w innych warunkach ktoś pójdzie w akcenty humorystyczne, może z dystansem. Może to jednak wskazanie, że duch pielgrzymkowy udzielił się nam, mimo zupełnie innych okoliczności przyrody. Każda refleksja była cenna, bo dawała inne światło na tę samą drogę; każdy ma jakąś inną rolę w tym organizmie pielgrzymkowym, przy tym tworząc jedną wspólnotę.

Ci, co dotrwali do końca, jeszcze pozmywali naczynia, i tu także zawiało nostalgią, gdyż niektórym przypomniały się słynne niegdyś imprezy zapustowe studentów organizowane na parafii, i właśnie sprzątanie na ich koniec. I tu takie, być może intrygujące spostrzeżenie: rozmawialiśmy między sobą, że pielgrzymka połączyła dosyć sporo par damsko-męskich. Nie jedna z nich znała się wcześniej, nawet właśnie przez takie zapusty, ale to pielgrzymka była tą sprężyną wydarzeń, że dane dwie osoby łączyły się sobą, i to węzłem małżeńskim. Abstrahując jednak od takich węzłów – pielgrzymka nasza tworzy szczególne relacje, i dobrze było je trochę podbudować na takim popielgrzymkowym spotkaniu.

 

Dominika Kovacević

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl