Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Kiedy Boga nie ma (cz. 1 ) Z cyklu rozmów o modlitwie

28.11.2019

Rozpoczynając cykl rozmów dla stawiających pierwsze kroki w modlitwie, chciałbym jasno zaznaczyć, że moim celem nie jest akademickie wytłumaczenie lub uzasadnienie, dlaczego potrzebna jest nauka modlitwy. W tych rozmowach chciałbym natomiast wskazać, o czym powinien wiedzieć oraz co może zrobić człowiek, który chce się modlić. Ponieważ sam jestem dopiero początkujący, zakładam, że i wy też jesteście początkujący, spróbujmy więc zacząć razem.

Nie zwracam się do tych, których celem jest modlitwa mistyczna albo osiągnięcie najwyższego stopnia doskonałości – „modlitwa sama utoruje sobie drogę” do nich (biskup Teofan Pustelnik).

Kiedy Bóg przebije się do nas lub my przedrzemy się do Boga w jakichś wyjątkowych okolicznościach; kiedy codzienność gwałtownie otworzy się przed nami i zobaczymy głębię, której nigdy wcześniej nie dostrzegaliśmy; kiedy w sobie samych odnajdziemy głębię, gdzie przebywa i skąd wypływa modlitwa – wtedy wszystko jest w porządku. Kiedy odczuwamy obecność Boga, wtedy stajemy z Nim twarzą w twarz, czcimy Go, rozmawiamy z Nim. A zatem jeden z bardzo istotnych problemów stanowi sytuacja, w której człowiekowi wydaje się, że Boga nie ma. Na tym właśnie chciałbym się teraz skupić. Nie mówię o jakiejś obiektywnej nieobecności Boga – bo przecież Bóg zawsze jest obecny – tylko o uczuciu nieobecności, które miewamy. Wtedy stoimy przed Bogiem, wołając do nieba, które jest puste, i nie dostajemy odpowiedzi. Zwracamy się na wszystkie strony – ale Boga nie ma.  Co z tym zrobić?

Przede wszystkim jest bardzo ważne, abyśmy pamiętali, że modlitwa jest spotkaniem, wzajemną relacją, głęboką więzią, do której nawiązania nie da się zmusić ani nas, ani Boga. Już sam fakt, że Bóg może uczynić Swoją obecność jawną lub pozostawić nas z uczuciem Swojej nieobecności, jest częścią tych żywych, realnych wzajemnych stosunków. Gdyby można było przywołać Boga na spotkanie w sposób mechaniczny, że tak powiem, zniewolić Go do spotkania, tylko dlatego, że wyznaczyliśmy na spotkanie z Nim ten właśnie moment – nie byłoby wtedy ani spotkania, ani wzajemnego kontaktu. W ten sposób można spotkać się z wymysłem, urojoną postacią, różnymi idolami, których możemy postawić przed sobą zamiast Boga; jednakże nie jest to możliwe w stosunku czy też w relacjach z Bogiem Żywym, tak samo, jak nie jest to możliwe w obcowaniu z żywym człowiekiem. Relacja powinna zaczynać się i rozwijać w sytuacji wzajemnej wolności. Jeśli będziemy sprawiedliwi i spojrzymy na nią właśnie jako na relację dwustronną, wtedy stanie się jasne, że Bóg ma dużo więcej podstaw, by martwić się z naszego powodu, niż my – żeby narzekać na Niego. Narzekamy, że On nie ujawnia Swej obecności w ciągu tych kilku minut, które przeznaczyliśmy dla Niego w ciągu całego dnia. Cóż powiemy jednak o pozostałych dwudziestu trzech i pół godzinach, kiedy Bóg może bez skutku pukać do naszych drzwi, my zaś odpowiadamy: „Przepraszam, jestem zajęty” albo wcale nie odpowiadamy, gdyż nie słyszymy, jak puka do drzwi naszego serca, naszego umysłu, naszej świadomości lub sumienia, naszego życia. Tak więc nie mamy prawa narzekać na nieobecność Boga, gdyż sami jesteśmy nieobecni dużo częściej.

Tłum. Helena Śliwińska

Lestwica 3-4/2005

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl