Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


LESTWICA. SŁOWO PIERWSZE.

21.10.2014

Z księgi Лествица  czyli   Drabina do Nieba
Błogosławionego ojca naszego Jana,
Przełożonego wspólnoty mniszej na Górze Synajskiej

SŁOWO PIERWSZE


O wyrzeczeniu się życia świeckiego


1.
Spośród wszelakich, stworzonych przez łaskawego, najłaskawszego i wszechłaskawego Boga naszego i Króla (jako że słowo do sług Bożych od imienia Bożego rozpoczynać się godzi), rozumnych i obdarzonych cnotą władania swymi duszą i ciałem istot, jedni są przyjaciele Jego, owi – słudzy niefałszywi, inni – słudzy niegodni, inni zaś całkiem Mu obcy, jeszcze inni wreszcie – choć w niemocy, aliści przeciwią Mu się. A przyjaciele Jego – jak to my, z naszym skąpym umysłem, o, ojcze świątobliwy, zgadywać możemy – to prawdziwie mądre i bezcielesne istoty,  które Go otaczają; a słudzy Jego niefałszywi – to wszyscy ci, którzy, nie ociągając się i w trudzie nie słabnąc, spełniają Jego wolę, zaś niegodni – ci, którzy choć dostąpili chrztu, lecz ślubów, przy nim złożonych, jak się należy, nie dochowali. Pod imieniem obcych Bogu i wrogów Jego należy rozumieć niewierzących albo fałszywie  wierzących (heretyków); przeciwnicy zaś Boga to ci, co nie tylko przykazań Bożych sami nie uznali i odrzucili, ale i wielce się zasadzają przeciwko tym, którzy owych przestrzegają.

2.
Każdy z ukazanych stanów wymaga słowa  osobnego i stosownego, aczkolwiek dla nas, nieuczonych, w przypadku owym nie jest pożytecznym wykładać to obszernie. Natomiast śpieszmy spełnić teraz nakaz  niefałszywych sług Bożych, którzy pobożnie nas nakłonili  i wiarą swą  przekonali; w nienagannym posłuszeństwie wyciągnijmy niegodną naszą dłoń i biorąc z ich mądrości pióro słowa,  zanurzmy je w ciemnej na pozór, a przecie świetlistej barwie pokory; i na gładkich a czystych sercach ich, niczym na pergaminie jakim, czy raczej na tablicach ich ducha, pocznijmy kreślić słowa Boskie, czy też Boskie ziarna, dając im taki oto początek:

3.
Dla wszelakiego, obdarzonego wolną wolą, Bóg jest i życiem i zbawieniem: dla wszystkich – czy to wierzących, czy niewierzących, sprawiedliwych i niesprawiedliwych, dla prawych i nieprawych, wyzbytych namiętności i targanych namiętnościami, mnichów i świeckich, mędrców i prostaczków, zdrowych i złożonych niemocą, młodych i starców; jako że wszyscy oni jednako, bez wyjątku, korzystają ze strumieni światłości, blasku słońca i poruszeń powietrza; albowiem nie masz względu na osoby u Boga (Rz, 2; 11).

4.
Niewierzący – to stworzenie myślące i śmiertelne, naumyślnie oddalające się od życia owego Boskiego, a zaś o Stwórcy swym przedwiecznym jako o niebyłym mniemające. Występny – to ten, kto prawa Boże zachowuje podług swego niecnego umysłu i umyśliwa  wiarę w Boga pogodzić z herezją  przeciwną wierze. Chrześcijaninem ów zaś jest, kto – na ile to dla człowieka możliwe – naśladuje Chrystusa słowami, czynami i zamysłami, sprawiedliwie i bezgrzesznie wyznając Trójcę Świętą. Miłującym Boga jest ten, który posługuje się tym, co przyrodzone mu a bezgrzeszne,  wedle zaś sił swoich, stara się czynić dobro. Wstrzemięźliwy – jest ten, który pośród pokus, sideł i plotek –  z całych sił swoich wszystko czyni, aby naśladować obyczaj wolnych od owego pokuszenia. Mnichem jest – ten, kto pozostając obłóczonym w materialne i  doczesne ciało, podobnym się staje swym  życiem i kondycją swą do istot bezcielesnych. Mnichem jest ten,, kto trzyma się Bożych tylko  słów i przykazań we wszelkim czasie i miejscu, i sprawie. Mnich – to wieczne poskramianie własnej natury i nieustające strzeżenie zmysłów. Mnichem ten jest, kto cierpiąc i bolejąc na duszy, zawsze pamięta i rozmyśla o śmierci – i we śnie, i na jawie. Wyrzeczenie się zaś świata to dobrowolna wzgarda dla rzeczy materialnych, które świat tak wychwala, i odrzucenie natury dla zyskania tych dóbr, które wyżej stoją, niźli natura cała.

5.
Wszyscy, którzy z gorliwością pozostawili sprawy tego świata, bez wątpienia uczynili tak bądź to gwoli mającego nadejść Królestwa, bądź z powodu mnogości grzechów swych, bądź też z miłości do Boga. Jeśli zaś nie mieli oni żadnego z owych powodów, to oddalenie się ich od świata było nierozsądne. Wszelako dobry nasz Wspomożyciel mężnych miał będzie baczenie na owoce ich dążeń.

6.
Kto odszedł od świata, aby uwolnić  się od brzemienia grzechów swych, niechaj naśladuje tych, którzy za miastem siadają nad grobami, i niechaj nie ustaje wylewać ciepłe łzy i gorące, i niechaj nie tłumi bezgłośnych łkań serca swego, dopóki sam nie ujrzy Jezusa, który zbliża się i zrzuca mu z serca głaz zatwardziałości, i umysł nasz, jako Łazarza z więzów grzechu wyswobadza i rozkazuje sługom swym, aniołom: Uwolnijcie go od cierpień i puśćcie, aby szedł (J 11 44) ku błogosławionej cichości serca. Α jeśli nie tak  – to [oddalając się od świata] nie uzyska pożytku nijakiego.

7.
Skoro pragniemy wyjść z Egiptu i ujść faraonowi, to czujemy przecież bezwzględną potrzebę posiadania jakowegoś Mojżesza, to znaczy naszego do Boga i u Boga wysłannika, który stojąc pośrodku – pomiędzy działaniem a baczeniem uważnym – wznosiłby ręce ku Bogu za nas, byśmy, poprowadzeni przez niego, przeprawili się przez morze  grzechu i pokonali Amaleka namiętności. Tak więc oszukali się ci, którzy, pokładając ufność swą w sobie samych,  uznali, że nijakiego przywódcy nie potrzebują; albowiem wychodźcy z Egiptu za nauczyciela mieli Mojżesza, uchodźcy zaś z Sodomy – Anioła. I jedni spośród nich – mianowicie wychodźcy z Egiptu – przypominają tych, którzy z pomocą lekarzy swe duchowe cierpienia leczą, zaś drudzy przypominają tych, którzy pragną zewlec z siebie brudy przeklętego ciała; dlatego też potrzebują za pomocnika Anioła – to znaczy równego aniołom męża; jakoż bowiem do ran gnijących potrzeba już nam lekarza przemyślnego wielce.

8.
Takowym, którzy zapragnęli wraz ze swym ciałem wstąpić na niebiosa, zaiste potrzebne jest całkowite zubożenie i bezustanne frasunki, osobliwie zaś w samym początku oddalenia, dopóki żądny rozkoszy obyczaj nasz i nieczułe serce płaczem niekłamanym nie przekształcą się w miłość do Boga i czystość. Albowiem trud, po prawdzie trud i  wielka utajona zgryzota są nieuniknione w tym wysiłku ducha, szczególnie dla niedbałych, aż umysł nasz, ów pies zaciekły i rozpustny, – poprzez prostotę, głęboką wyrozumiałość  i staranie, nie stanie się cnotliwym i baczącym na roztropność. Zresztą, możemy być spokojni – my, nękani przez namiętności i tracący siły; niemoc naszą i duchową bezsiłę z niezachwianą wiarą, niczym prawicą, ukazując i wyznając Chrystusowi, zaiste uzyskamy pomoc Jego, przewyższającą nawet to, czegośmy godni, jeśli tylko zawsze będziemy w głębię pokory zstępowali.

9.
Wszyscy, którzy podejmują ów cnotliwy wysiłek, tak twardy i krępujący, a jednocześnie tak lekki, muszą wiedzieć, że przyszli, aby rzucić się w ogień, jeżeli pragną, by w nich wstąpił ogień niewidzialny [niematerialny]. Toteż każdy niechaj pokusi się o to, a już potem tego chleba mniszego, który z gorzkim jest zielem, niech weźmie i je, i  z kielicha tego, który jest ze łzami, niech pije: aby potępienia sobie nie wywalczył. Jeśli bowiem nie każdy, kto został ochrzczony, zbawionym będzie, to... Zamilczę, by nie powiedzieć więcej.

10.
Ci,  którzy zatem podejmą ów wysiłek, winni wyrzec się wszystkiego, wszystkim wzgardzić, wszystko wyśmiać, wszystko odrzucić, aby móc zbudować sobie mocne podwaliny. Zaś dobrą podstawę – trójczłonową czy też trójkolumnową –  stanowią łagodność, post i czystość. Wszystkie dzieciątka w Chrystusie niechaj zaczynają od tych cnót, za wzór biorąc człowiecze dzieciątka, w których nie masz nigdy ni chciwości bezdennej, ni trzewi nienasyconych, ni też pożądliwości cielesnej; ta bowiem pojawia się dopiero potem,  z wiekiem, i może powstawać z nadmiaru posiłków.

11.
Zaiste, godne to pożałowania i  naganne, kiedy to człowiek, który podjął się zmagań, gdy tylko przystąpił do walki – natychmiast słabnie, wykazując  od razu  nieomylny znak  nadciągającej  swojej  porażki.   Z mocnego poczynania będzie dla nas na pewno pożytek, nawet gdybyśmy potem osłabli; bowiem dusza, która wcześniej była mężną, nawet osłabłszy, przez wspomnienie niegdysiejszego zapału, jako  przez ostrogę jakowąś bywa pobudzana, toteż wielu nie jeden raz podźwignęło się takim sposobem [ze słabości swej].

12.
Kiedy dusza, sprzeniewierzając się sobie samej, zatraci błogosławione i upragnione ciepło, niech wówczas  zbada rzetelnie, z jakiejże to je utraciła przyczyny: i na tę właśnie przyczynę niech zwróci cały swój trud i całe staranie, bowiem owo dawne ciepło inaczej powrócić nie może, jak tylko przez te same drzwi, którymi odeszło.

13.
Kto wyrzekł się świata, podobny jest do kadzidła, które z początku wydaje aromatyczną woń, a kończy się na dymie. Ten, kto pozostawił świat w oczekiwaniu jakiejś zapłaty, podobny – do kamienia młyńskiego, który zawsze jednakowo się obraca; natomiast ten, kto porzucił świat z miłości do Boga już na samym początku uzyskuje płomień, który, będąc wrzuconym w materię, niechybnie wznieci silny pożar.

14.
Co niektórzy układają w budowli cegłę nad kamieniem; inni wbili słupy w ziemię; jeszcze inni, przebywszy nieznaczną część drogi i  po rozgrzaniu muskułów i kończyn kroczyli potem szybciej. Kto ma rozumieć, niech rozumie, co  znaczą owe zagadkowe słowa*

15.
Jako powołani przez Boga i Króla naszego co żywo ruszajmy w drogę, ażebyśmy, niedługo przebywając na tej ziemi, w dniu śmierci naszej nie okazali się bezużyteczni i nie skonali z głodu. Posłużymy Bogu, tak jak rycerze królowi swemu służą; albowiem przyjmując godność  takową, ponosić zaczynamy surową odpowiedzialność za pełnioną służbę.  Bójmy się Boga chociażby tak, jak boimy się zwierząt; widywałem bowiem ludzi, którzy idąc kraść, Boga się nie bali, ale usłyszawszy tam psów ujadanie, niezwłocznie zawrócili, i czego nie sprawiła bojaźń Boża, to sprawić zdołał strach przed zwierzęciem. Kochajmy Pana naszego choćby tak, jak kochamy i poważamy przyjaciół swych: widywałem bowiem niejeden raz ludzi, którzy obraziwszy Boga, nic się tym nie frasowali; ale ci sami ludzie, gdy jakowymś drobiazgiem zasmucili swoich przyjaciół, używali całej swej sztuki i wymyślali najrozmaitsze sposoby, aby wyrazić swój żal   i skruchę,  osobiście i przez inne osoby, przyjaciół czy krewniaków, przepraszali i posyłali podarunki tym, których urazili, aby tylko przywrócić sobie uprzednią ich miłość.

16.
U samych początków ascezy, bez wątpienia, nie bez trudu, przymuszania się i zgryzoty, spełniamy dobre uczynki; gdy się nam udaje, przestajemy ową  zgryzotę odczuwać, albo odczuwamy ją mało; kiedy zaś wreszcie cielesne zadufanie będzie już pokonane i okiełznane przez pilność naszą, wówczas dokonujemy ich ze wszech miar radośnie i chętnie, z żarliwością i zapałem iskry Bożej.

17.
Jakże godni są  podziwu ci, którzy już od samego początku z radością jeno i zapałem wypełniają przykazania; tyleż samo godni pożałowania są ci, którym, choć długo już w pustelniczym terminowaniu pozostają, ciężko przychodzi dokonywać dobrych uczynków, jakkolwiek przecież dokonują ich.

18.
Nie będziemy potępiać ani lekceważyć również odchodzenia do życia mniszego ze względu na okoliczności; widziałem bowiem i takich ludzi, którzy ulękli się i porzucili drużyny swoje, aliści napotkawszy niespodzianie swego króla, porzucili zamiary swoje i ruszyli jego śladem, a wstępując doń na komnaty, zasiadali u jego boku do wieczerzy. Widziałem też  i to, jak nasionko, co jakimś trafem spadło na ziemię, dało bogaty i piękny owoc, aczkolwiek niekiedy i zgoła inaczej z tym bywa.
Innego razu widziałem też człowieka, który przyszedł do lecznicy nie po to bynajmniej, by się leczyć, lecz gwoli innej jakowejś sprawy; wszelako, przygarnięty i zachęcony przez życzliwość lekarza, uwolnił się od mroku, który leżał na jego źrenicach. Przeto dla niektórych, jak widać, to, co niezamierzone, bywa pewniejsze i skuteczniejsze, niż dla innych to, co zamierzone.

19.
Nikt nie powinien, pomnąc na ciężar i bezmiar grzechów swoich, mienić się niegodnym ślubów zakonnych, i, gwoli uciech ziemskich, niby to osądzać siebie, lubo dla grzechów wymyślając sobie usprawiedliwienia (Ps.140,4): bowiem gdzie ran ropiejących wiele, tam silne leczenie potrzebne, które oczyściłoby skażenie; a zaś przecie zdrowych do szpitala [na leczenie] nie biorą.

20.
Jeśliby  ziemski król wezwał nas i zapragnął co żywo mieć nas u siebie, byśmy przy nim służbę pełnili, to nie zwlekalibyśmy wówczas, nie szukali usprawiedliwień, lecz porzuciwszy wszystko, z gorliwością pośpieszylibyśmy doń co żywo. Uważajmy więc, abyśmy  nie wymawiali się przez lenistwo swe i opieszałość, kiedy to Król nad króle,  Pan nad  pany i Bóg nad bogi przyzywa nas do niebiańskiej owej służby, zaś potem nie stali przerażeni i na wielkim Jego sądzie bezradni. Chodzić może nawet ten, kto spętany jest więzami  spraw codziennych i starań, acz niesprawnie; jakoż to chodzić mogą często nawet ci, którzy mają żelazne na nogach okowy: ci jednak wielekroć od tego potykają się i kaleczą. Człowiek bezżenny, własnymi jedynie obowiązkami przywiązany do świata, podobny jest do tego, kto ma okowy tylko na rękach; dlatego właśnie, kiedy może, gdy chce, bez ograniczenia przystąpić do życia zakonnego; żonaty zaś podobny jest do mającego okowy i na rękach, i na nogach.

21.
Pewni ludzie, prowadzący życie beztroskie w świeckim otoczeniu, zapytali mnie tymi słowy: „Jakże to my, żyjąc ze swymi żonami i wiążąc się  ziemskimi troskami,  możemy brać przykład z życia mniszego?” Odpowiedziałem im: „Wszystko, co możecie czynić dobrego, czyńcie; nikomu nie czyńcie wyrzutów, nie kradnijcie, nikogo nie okłamujcie,  przed nikim nie wywyższajcie się, nie miejcie w do nikogo w sercach swych nienawiści, nie opuszczajcie zgromadzeń w świątyni, dla potrzebującego bądźcie miłosierni, nikogo nie gorszcie, nie sięgajcie po cudze i zadowolcie się urokami żon waszych. Jeśli tak będziecie postępować, to nie będzie wam daleko do Królestwa Niebieskiego.

22.
Z  radością i bojaźnią Bożą do dobrego owego czynu przystąpmy; nie ulękniemy się wrogów naszych, jako że ci spoglądają na oblicze duszy naszej, acz sami są niewidoczni; zaś kiedy dostrzegą, że odmienione jest ono od lęku, wówczas ci podstępni jeszcze zacieklej zasadzają się na nas, widząc, żeśmy się wystraszyli. Takoż więc wystąpmy przeciwko nim śmiało, bowiem z mężnym wojownikiem nikt walczyć się nie ośmieli.

23.
Pan nasz, przez specjalną opatrzność Swoją łagodzi wyzwania stojące przed nowicjuszem, aby już na samym początku nie powrócił do [spraw] tego świata. Tak więc radujcie się  nieustannie  w Panu, wszyscy słudzy Boży, widząc w tym pierwszy znak miłości Pańskiej do was, i tego, że to On sam was powołał. Wiemy zresztą, iż Bóg częstokroć postępuje w sposób zgoła inny; kiedy  bowiem widzi On dusze mężną, to od samego początku  zsyła na nią pokusy, pragnąc ją rychło ukoronować. Ale przed żyjącymi życiem świeckim   zataił Pan niedogodności – czy może sprawiedliwiej rzec – dogodności owego szlaku gdyby bowiem je znali,  to żaden  z nich wyrzekłby się życia świeckiego.

24.
Z zapałem zanoś Chrystusowi wyrzeczenia młodości swojej, a nacieszysz się w wieku podeszłym skarbem, jakim jest uwolnienie od namiętności,  jako że człowieka steranego starością żywi i cieszy to, co uzbierał w młodości.  Młodzieńcy! Potrudźmy się żarliwie, podążmy roztropnie;  o śmierci bowiem nie wiemy, [kiedy przyjdzie]. Wrogów mamy przewrotnych i przepełnionych złością, bezlitosnych, przebiegłych, dzierżących żagiew w ręku i pragnących  spalić przybytek Boży tymże samym płomieniem, który w nich samych jest, wrogów silnych i czujnych, co i oka nie zmrużą, przy tym zaś bezcielesnych i niewidzialnych. A zatem nikt spośród młodych nie może dawać posłuchu biesów złowrogich, gdy te naszeptują mu: ”Nie wycieńczaj ciała twego, byś nie popadł w chorobę i nie osłabł”. Bowiem rzadko znajdzie się teraz ktokolwiek, osobliwie w pokoleniu dzisiejszym kto by zdecydował się umartwiać swoje ciało, choć ten i ów odmawia sobie obfitych i smakowitych potraw; zamiarem biesów w tym przypadku jest uczynić sam wysiłek nasz już u samego początku słabym i niedbałym, zaś potem i koniec jego takim, jak ów początek.

25.
Pragnący służyć zaiste Chrystusowi przede wszystkim niechaj dołożą starań, aby, przy pomocy przewodników duchowych i przez własne rozstrzygnięcie, obrać sobie właściwe miejsce i tryb życia, odpowiednie drogi i nauki: bo nie dla każdego bynajmniej z pożytkiem jest życie we wspólnocie, z powodu gniewu**; każdy jednak powinien wziąć pod rozwagę, która droga odpowiadać będzie jego przymiotom.

26.
Całe życie mnisze zawiera się w trzech głównych porządkach  i rodzajach czynów:  w ascetycznym odosobnieniu i pustelnictwie; albo w tym, że przebywa się w milczącej wspólnocie z jednym, a co najwyżej dwoma [towarzyszami], wreszcie, –  w tym, że cierpliwie przyjmuje się rygory życia klasztornego.  Nie ustępuj – powiada Eklezjastes – na prawo, ani na lewo (Przyp 4 27), a drogą idź królewską. Pośredni ów sposób życia dla wielu jest stosowny. Albowiem, jak tenże sam powiada Eklezjastes:  – Biada samemu! Bo jeśli upadnie, –  popadnie w zwątpienie, w zobojętnienie czy gnuśność, nie ma, kto by go podniósł (Kaznodz. Salomona 4 10). Zaś – gdzie są dwa abo trzej zgromadzeni w imię Moje, tamem jest w pośrzodku ich – jak powiada nasz Pan (Mat 18 20).

27.
Któż to zatem jest mnich wierny i rozumny?... – Ten, kto zapał swój zachował niegasnącym, i aż do kresu  życia nie zaprzestawał, dzień w dzień, podsycać ogień ów, dokładając ogień do ognia,  gorliwość do gorliwości,  rzetelność do rzetelności, a zapał do zapału.

 
Stopień pierwszy. Kto nań wstąpił, niech nie odwraca się za siebie.

 

(*) Wedle wyjaśnień przewielebnego Ioanna z Raitho, Św. Jan Klimak ma tutaj na myśli wyrzekających się świata. Budujący na kamieniu ceglany gmach oznaczają  tych, którzy? Wyrzekłszy się świata, wstępują do wspólnoty [zakonnej] i rozpoczynają nowe życie wielkimi  zewnętrznymi uczynkami, aczkolwiek bez poddania się woli ojca duchowego oraz odżegnania się w jego obecności od własnej woli; dlatego też, nie zaznawszy jeszcze pokornych dokonań nowicjatu i nie mając pomocy ze strony nauczyciela, który by uczył ich, jak walczyć z namiętnościami i odpowiednio prowadził ich ku dobrym uczynkom, powoli ostygają w swym zapale i, słabnąc, popadają w pewną niedbałość, przemieniając dobrze rozpoczętą budowlę w niższą niż  pierwej i słabszą. Сi, co wbili słupy w ziemię,  to tacy, którzy, wyrzekając się świata,  od razu odchodzą ku życiu pustelniczemu [oryg. – milczącemu], nie dając uprzednio w swej wspólnocie fundamentu dla pustelnictwa, w postaci czynów posłuszeństwa, pokory i umartwienia namiętności; i dlatego rychło  upadają  i niełatwo się podnoszą. Ci natomiast którzy przebywszy nieznaczną część drogi i  po rozgrzaniu członków kroczyli szybciej – oznaczają  tych spośród początkujących na niwie życia zakonnego, którzy? Powierzają siebie kierownictwu dobrego przewodnika, idą nie znającym pychy szlakiem odżegnania się od własnej woli i zbudowawszy fundament poprzez czyny posłuszeństwa i pokory, a zahartowani w zmaganiach [z grzechem] umacniają się, rozpalają się ciepłem nabożności, i poprzez łaskę Bożą stają się niestrudzonymi i niezwyciężonymi, tako też bez przeszkód święcie solennie doprowadzają swe dążenie do celu.

(**) Pewien mnich, który – jak pisze Rufin – często odczuwał w klasztorze porywy gniewu –  postanowił odejść na pustynię, aby porzuciła go namiętność owa, skoro nie będzie tam miał z kim się wadzić. Kiedy jednak przeniósł już się do pieczary, zdarzyło się, że kubek, który codziennie napełniał wodą i stawiał na ziemi, trzy razy z rzędu przewracała się, rozlewając wodę. To go rozdrażniło; rozbił kubek, a gdy się już opanował, powiada: „Zły duch gniewu  mnie zwiódł; oto jestem sam a pokusa  owa nie przestaje mną kierować. Jeśli tymczasem, aby zwyciężyć ją, trzeba z nią bój prowadzić wszędzie i mieć cierpliwość, a przede wszystkim konieczna jest pomoc Łaski Bożej – to ja od razu wracam do klasztoru!”.

 

tłumaczył gs
 

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl