Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Listy do młodszego brata (2)

13.02.2013

Pamtasz, jak Mama mówiła…

Wczoraj przyszedłeś z jakichś imienin, z napoczętą puszką piwa w kieszeni, myślałeś, że wszyscy już śpią, starałeś się bez hałasu otworzyć drzwi do swojego pokoju… Rzuciłeś ubranie, gdzie popadło, to ci się nie zdarza… Ojciec jeszcze nie spał, oglądał coś w telewizji; nic nie mówił, ale było widać, że jest zmartwiony.

Przypomniało mi się, jak pierwszy raz, już dawno, przyszedłeś po takim spotkaniu – blady jak kreda, z taką odrętwiałą twarzą… Nawet się nie rozbierałeś, osunąłeś się na łóżko i chyba od razu zasnąłeś. A Mama w stała w przedpokoju, patrzyła z takim smutkiem i lękiem, coś mówiła półgłosem, nie wiadomo, do kogo, wydawało się, że zaraz zacznie płakać. Bała się, że coś ci się stało, ale mówiła do Ojca, żeby się nie denerwował. Nie spała wtedy chyba całą noc, zaglądała co jakiś czas, czy nic ci nie jest, kładła ci mokrą chusteczkę na czoło…

Kiedy byliśmy jeszcze dziećmi, mieliśmy Ją zawsze obok siebie. Nie tylko na każde zawołanie – tak się mówi – ale chyba w każdej chwili, kiedy nam była potrzebna (może nawet wcześniej, niż sami zdążyliśmy sobie zdać z tego sprawę?).

Wiesz – tak sobie myślę nie raz: co nasza Matka z tego miała?… No tak – pamiętasz na pewno, jak się cieszyła z każdego naszego najdrobniejszego sukcesu, z każdego głupstwa, które sami przyjmowaliśmy często prawie obojętnie. Słuchaj, nigdy nie zapomnę, jak miałem w szkole dostać świadectwo z wyróżnieniem, wszyscy o tym mówili, a mnie to było właściwie obojętne. I jak ta nasza nauczycielka, no wiesz, wychowawczyni, powiedziała: „Wiem, że cię stać na lepszy stopień, ale ta klasówka była decydująca. Niestety”. Powiedziałeś Jej wtedy, ale ja nie myślałem, że wie o tym. Dopiero jak matematyk sam zaproponował, żebym jeszcze raz odpowiadał z tych równań, a potem wpisał „celujący” i  dostałem w końcu to wyróżnienie, Mama aż się popłakała z radości. A ja naprawdę wcale się tym nie przejmowałem, zupełnie.

Ale nie o to mi chodzi; myślę o tym, co Ona miała – dla siebie? I szczególnie – od nas? Im byliśmy starsi, tym mniej zastanawialiśmy się nad tym. Pamiętasz, jak Mama mówiła: „Jak będziemy mieli trochę pieniędzy, to pojedziemy wszyscy na wczasy – takie normalne wczasy, żebym wreszcie nie musiała nic gotować, tylko leżała sobie na leżaku albo na plaży, jak królowa…” Co roku tak mówiła. Albo: „Jak będę miała trochę pieniędzy, to wreszcie sobie kupię jakiś porządny płaszcz, bo ten to już ma ze sto lat…”  No i co?… Nawet jak były jakieś pieniądze, to i tak jeździło się do różnych domków kempingowych, albo do ciotki  na wieś, a Mama zawsze nam wszystko szykowała, chyba jeszcze więcej miała roboty i gorsze warunki do gotowania. A właściwie dlaczego?… Ano, bo mówiliśmy, że w jakimś ośrodku to jest nudno i nieciekawie. Więc było ciekawie… A potem, jak obaj zaczęliśmy trochę zarabiać, to dziwnym trafem zrobiło się już całkiem mało pieniędzy, a kiedy były rozmowy, co by tu kupić Mamie na imieniny, pod choinkę, czy ot tak po prostu, to okazywało się, że Mama albo już niby wszystko ma, albo to, co potrzebuje – jest za drogie. Albo – że trudno jej dogodzić, sama nie bardzo wie, co by chciała mieć...

Coraz rzadziej znajdowaliśmy choć chwilę czasu, żeby zwyczajnie porozmawiać. Albo znikaliśmy na całe dni czy godziny, albo – nie wiadomo było, o czym rozmawiać. Ktoś przychodził, to Mama szykowała jakieś jedzenie, sprzątała, myła, ale nikt Jej nawet nie poprosił, żeby posiedziała trochę, porozmawiała. Czasem nawet czuliśmy się niezręcznie, że Mama mówi tak „po prostemu”, tak jak ludzie w mieście już nie mówią, że nie umie się ładnie ubrać, że nie była  ze dwadzieścia lat w kinie…  Ale Mama i tak mówiła: „To tacy mili ludzie, ci wasi koledzy”… Pamiętasz?… A Ojciec był zawsze zapracowany, przychodził, jadł, szedł do swojego pokoju i czytał gazety, czasem znalazł jeszcze czas na film w telewizji, ale musiał wstawać o szóstej i oczy same mu się zamykały, zanim film się skończył.

Dlaczego ci o tym wszystkim mówię?… Może dlatego, że właśnie jutro jest rocznica...  Która?… Zaczekaj… Ile to już lat minęło, jak Mama nie żyje?…

          G.S.

rys. Agnieszka Rakow

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl