Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Iwan Iljin, "Bez tego, co święte".

15.05.2015

Dla nas wszystkich coraz bardziej staje się jasne, że czegoś nam brakuje – czegoś bardzo ważnego, czegoś istotnego. Nie możemy się czegoś doliczyć i nie wiemy, czego. Czy zawsze tak było? Dość trudno powiedzieć, od kiedy tak jest. Najpierw poczuliśmy to w czasie wojny, leżąc w okopach, gdy czuwaliśmy całymi nocami i gwiazdy lśniły na niebie. A później – w bałaganie czasów powojennych, kiedy wszystko wydawało się takie bezsensowne, beznadziejne, nie do zniesienia.

Ale żadne życie nie jest pozbawione sensu; i człowiek, któremu nieodstępnie zaglądała w oczy śmierć, w ogóle już nie może znieść bezsensownego życia. Albowiem śmierć potrafi pytanie o sens życia zadać w taki sposób, iż człowiek czuje się zmuszony do udzielenia odpowiedzi szczerej i uczciwej. Tylko zwykła uczciwość, tylko pełna szczerość mogą ją usatysfakcjonować; to zaś, co jest dla niej za mało, również nam nie jest w stanie dać ani satysfakcji, ani spokoju. A nam potrzebny jest spokój – nie tak, jak poduszka leniuchowi do przespania życia, lecz raczej jako duchowa pewność, jako źródło równowagi duchowej, jako możliwość osiągnięcia budującego skupienia.

Dla współczesnego człowieka coraz bardziej staje się jasne, iż żyje on bez świętości, i że bez tego, co święte, życia nie da się znieść. Coraz bardziej rozumie, że jego życie zostało zbezczeszczone i łaknie świętości. I ma rację. Nie w tym sensie, iż obiektywne istnienie świata jakoś utraciło swe znaczenie i teraz leży przed nim, sprofanowane i płytkie. Tutaj wszystko raczej jest po staremu. Tak jak przedtem, przed jego oczami odsłania się milcząca tajemnica nieboskłonu, tak jak przedtem, wydają cudowną woń najdziwniejsze spośród kwiatów, śpiewają mu najpiękniejsze głosy świata; tak jak przedtem, przedkłada mu swe niezliczone dary historia świata, walczy o swoje tysiącletnie skarby ojczyzna, walczy i modli się, i zwycięża utrudzony lud. Zbezczeszczony nie został świat jako taki; on pozostaje tym, czym był zawsze – wielkim hieroglifem Pana Boga, rozpłomienionym i ożywianym przez Boskie promienie światła, on – pełen ogromnego wewnętrznego znaczenia, powołany do tego, aby stać się wybitnym dziełem sztuki…

Profanacja dotyka samego człowieka, wewnętrznego porządku jego duszy, jego odczuć, jego serca i, co za tym idzie – powstałego w nim obrazu świata. Jego życie duchowe jak gdyby wypełniło się pustką i bezsilnością; nie wystarcza mu sił, zmarnowanych przez zwątpienie czy niewiarę, władzy bezwarunkowej skuteczności, siły ostatecznej oczywistości. Jego duchowe i psychiczne organy, które powołane zostały do odnalezienia i wysławiania tego, co święte, doznały jakby paraliżu. Patrzy na świat i nie widzi w nim niczego Boskiego i Świętego; również – w historii, w swoich bliskich, w sobie samym. To, co widzi, to jakby świat bez słońca. Nosi więc w sobie światopogląd bez światła słonecznego: zimną ciemność, straszliwą otchłań, w której martwy mechanizm wciąż puka do drzwi wieczności…

Współczesny „światły” człowiek prowadzi zatem paskudne życie. W nim ugasł  święty płomień serca. Nie wystarcza mu duchowej energii w przekonaniach, porywów ducha, bez których w historii świata niczego, co wielkie, nie dokonano. Jest za „rozsądny” na to, aby żyć w sposób spójny. Jest zanadto „wykształcony”, ażeby stale i niezmiennie w coś wierzyć. Jest zanadto „sceptyczny”, aby móc stać się silnym. Jest za słaby, aby żyć po Bożemu.

Tymczasem, tak naprawdę, niezwyciężona i niewyczerpana moc bierze się w człowieku z tego, co Święte.

Tłum. Jerzy Szokalski

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl