Posłuchaj Boże...
18.03.2016
Posłuchaj Boże...
Jeszcze ani razu w życiu z Tobą nie rozmawiałem,
ale dzisiaj odczuwam potrzebę pozdrowić Ciebie.
Ty wiesz...
Od dzieciństwa ciągle mi wmawiano,
że Ciebie niema ...a ja, głupi uwierzyłem.
nigdy Twych dzieł nie podziwiałem,
a dopiero dzisiejszej nocy spojrzałem
z krateru, który wyrył pocisk, -
na niebo gwiaździste rozpostarte nade mną;
i nagle, zauroczony gwiazd migotaniem,
zrozumiałem jak okrutnym może być kłamstwo.
Nie wiem Boże... czy Ty podasz mi rękę?
Ale powiem Tobie a Ty chyba mnie zrozumiesz.
Nie dziw to jaki, że pośród straszliwego piekła
raptem olśniło mnie światło i ja Ciebie poznałem?
A oprócz tego ja nie umiem nic powiedzieć.
Tylko właśnie to: jestem rad że rozpoznałem Ciebie ..
O północy jesteśmy wyznaczeni do ataku...
ale ja się nie boję: Ty patrzysz na nas.
Alarm... no cóż, ja muszę już ruszać...
Dobrze mi było z Tobą...Chcę jeszcze powiedzieć,
że, jak Ty wiesz, bitwa będzie straszliwą i,
może, już tej nocy ja do Ciebie zapukam.
Czy mimo to, że do tej pory Twoim druhem nie byłem,
Ty zezwolisz mi wejść, gdy już przyjdę?
Ale... wydaje się, ja płaczę, Boże mój, Ty widzisz,
coś stało się ze mną, że ja przejrzałem na oczy.
Żegnaj mój Boże... idę... i chyba już nie wrócę.
To niezwykłe, - ale teraz śmierci już się nie boję.
/Aleksandr Zaciepa, 1944. Wiersz znaleziony w kieszeni poległego żołnierza/
tłm. o. Grzegorz Misijuk
sp