W trosce o Cerkiew.
04.11.2022
Współpracując z Bogiem, współtworzymy historię, której nie trzeba się wstydzić.04.11.2022
Współpracując z Bogiem, współtworzymy historię, której nie trzeba się wstydzić.06.11.2021
Pierwsi chrześcijanie zbierali się na nabożeństwa w katakumbach, gdzie Boską Liturgię sprawowali na grobach męczenników. Wspominali wówczas tych, dzięki którym żyli. My postępujemy podobnie...29.07.2021
Osierocone dzieci żyły na Woli spokojne i pod dobrą opieką aż do dramatycznych wydarzeń Powstania Warszawskiego. To tragedia, o której jesteśmy zobowiązani pamiętać! Około 1935 roku, w jednym z budynków parafialnych zorganizowano przytułek dla osieroconych dzieci. Zachowało się niewiele źródeł na ten temat. Plebania wraz z archiwami i księgami metrykalnymi zostały spalone podczas Powstania Warszawskiego. Wiadomo jednak, że sierociniec był współfinansowany przez Prawosławne Metropolitalne...25.10.2020
Od samego początku nasze życie było walką. To, co innym przychodzi naturalnie, nam nie przychodziło wcale lub z wielkim trudem i troszkę inaczej. A jednak nie mamy na co narzekać...20.10.2020
Bycie chrześcijaninem nie było bezpieczne. Wieki później, za czasów muzułmańskich Turków, kryptochrześcijanie - ci, którzy publicznie żyli jako muzułmanie, ale potajemnie jako prawosławni chrześcijanie - uczestniczyli w Liturgii w tajnych cerkwiach, często ukrytych pod tajnymi drzwiami w podłogach ich własnych domów lub w nieznanych jaskiniach. Na obszarach wiejskich prawosławni duchowni czasami udawali muzułmańskich imamów, co było ich przykrywką. Gdyby odkryto taką wioskę kryptochrześcijan, wszyscy - od starców po niemowlęta - zostaliby skazani na śmierć pod mieczem...20.10.2020
Mała bezwodna wyspa Spinalonga o powierzchni 8 ha położona jest na wschód u wybrzeży Kresty. Dawniej twierdza wenecjańska, od 1903 r. stała się miejscem zsyłki trędowatych, a co za tym idzie symbolem łez, odosobnienia, beznadziei i powolnej śmierci. Zamieszkiwana była przez około sześciuset chorych...02.08.2020
Co przywieźć (lub nie) z wakacji. Epizod I: Splendor świętego miejsca Każdy pamięta swoje wrażenia, gdy odwiedza po raz pierwszy Ławrę Poczajowską. Zwiedzałam ją ponad dziesięć lat temu. Pamiętam życzliwość ojczulka, który cierpliwie opowiadał nam niezwykłą historię Ławry, zaprowadził do pieczery Św. Hioba. Największe wrażenia zrobiły na mnie, poza ikoną Matki Bożej i relikwiami, freski w stylu bizantyńskim zdobiące Sobór św. Ducha, a zwłaszcza portal z serafinami. Nudzicie się już? Jeszcze chwila...Nie opowiadam o wrażeniach, dlatego, że były jakieś szczególne, inne od doznań pozostałych pielgrzymów i gości. Chciałabym tylko wytłumaczyć, jakie doznania duchowe i emocjonalne doprowadziły do tego, co stało się potem. Przed odjazdem odwiedziłam jeszcze cerkiewną ławkę, aby wybrać pamiątki dla siebie i bliskich. Wzrok padł na breloczek. Na łańcuszku zawieszona była jakby ażurowa metalowa pisanka, a po obu jej stronach, umieszczono miniaturowe ikonki Zbawiciela i Bogurodzicy. Wydawała mi się piękna i taka bardzo... poczajowska. Odpowiadała idealnie wyobrażeniu o atmosferze tego miejsca i miała mi o nim przypominać zawsze, gdy wezmę ją do ręki. Od razu przypięłam do niej klucze. Spędziła w moich kieszeniach i torebkach kilka lat. Po czym, któregoś dnia zwyczajnie... rozpadła się. Zostały dwie połówki, a na każdej z nich święty wizerunek. Pojawił się problem oraz - refleksja. Co zrobić z destruktem? Przecież nie godzi się wyrzucić, jak zwykłego breloczka, bo to oznaczałoby profancję. Wybrałam małą szkatułkę, i w niej spoczywają od tej pory dwie maleńkie ikonki, w ażurowej, nieco niekompletnej już oprawie. Postawiłam ją obok ikon. I postanowiłam... pamiątki muszą być wybierane rozważnie, tak aby nie narazić Krzyża czy św. wizerunków na zbeszczeszczenie. Ikona w śmietniku... Trudno sobie to nawet wyobrazić! A jednak trzeba być uważnym non stop. Nawet wybierając znicz na grób. Przecież w końcu, nawet po wielokrotnej wymianie wkładów kiedyś znajdzie się na śmietniku, razem z... wyobrażeniem Krzyża na nim. Nawet idąc do muzeum, bo zdarzyło mi się, w ostatniej chwili, uratować już prawie w locie, przed wylądowaniem w śmietniczce... bilet z freskim św. Anny z katedry w Faras. Jest teraz, i zawsze już będzie, zakładką do książki. Epizod II Prezent „U ciebie są takie lampki oliwne, więc będzie ci pasowało“ – powiedziała z uśmiechem koleżanka, gdy po ubiegłorocznym powrocie z Hiszpanii, wręczała mi maleńki kartonik z knotami i „pływakami“ do lampek. Miły gest. Wzruszona doceniłam, że prezent był – jako to się mówi – spersonalizowany, a nie po prostu gadżet pamiątkowy. Wszystko ok, poza jednym... Na kartoniku umieszczono reprodukcję obrazu Matki Bożej, zasłaniając oblicze Bogurodzicy... metką z ceną. I co zrobić? Nie wyrzucę. Nie zdrapię etykiety, bo uszkodzę Święty wizerunek. Nikt nie chciał źle, a wyszło - jak wyszło. Uważność i rozwaga... Mądre i potrzebne. W końcu codziennie modlimy się o nie do Bogurodzicy. Bądźmy uważni. tekst i zdjęcie: Dorota Maj za: stowarzyszeniewtp.pl