Niedziela o Zacheuszu
29.01.2023
Niedziela o Zacheuszu jest pierwszym dzwonkiem który oznajmia nam, że zbliża się już Wielki Post – Duchowa Wiosna.
W trosce o nas, nasza Matka Cerkiew pomaga nam przygotować się do tego bardzo ważnego momentu w życiu każdego prawosławnego chrześcijanina. Cerkiew w swej mądrości umożliwia nam stopniowe przygotowanie do tej ciężkiej i długiej wędrówki po wąskiej drodze. Podczas niej należy wykazać się odwagą, walczyć i znosić cierpienie - albowiem jak mówi Chrystus jest to jedyna droga do prawdziwego szczęścia.
Tak więc następne cztery niedziele: O celniku i faryzeuszu, O synu marnotrawnym, Niedziela mięsopustna i Niedziela sereopustna będą już w sposób szczególny przygotowywać nas do Wielkiego Postu. Zwrócą one naszą uwagę na jego ważność i będą wzywać do zastanowienia nad jego znaczeniem. Przypomną o prawdziwych wartościach chrześcijańskich - dla tych którzy o tym zapomnieli. Każde z czytań ewangelicznych wyznaczonych na te niedziele, ukaże nam podstawowe aspekty pokajanija.
Wracając do Zacheusza, to na przykładzie jego życia Cerkiew chce ukazać wielką przemianę, jaka może i powinna nastąpić w życiu, każdego kto pragnie podążać za Chrystusem. Do momentu, kiedy Zacheusz usłyszał i następnie spotkał Jezusa, świat wydawał mu się być pustynią. Podobnego człowieka do Chrystusa on nigdy wcześniej nie spotkał. Na podstawie tego co usłyszał o Jezusie, ujrzał piękny Obraz Chrystusa – Wybaczającego, Kochającego, Cierpliwego, Łagodnego, Miłującego. Z głębi serca, z całej duszy, ze wszystkich myśli chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, kim On jest. Z czytania Św. Ewangelii wg Apostoła Łukasza (Łk 19, 1-10) słyszeliśmy, że Chrystus poszedł w gościnę do grzesznika. Ten grzesznik po spotkaniu ze Zbawicielem przejrzał oczyma duszy, ujrzał swoje grzechy. Spotkanie Chrystusa odmieniło jego spojrzenie na otaczający świat. Zacheusz zapragnął innego życia. Stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie. A Chrystus widząc jego serce i szczere pragnienie wstąpienia na drogę pokajanija rzekł do niego, dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło.
Od tego momentu grzesznik Zacheusz, który przyniósł pokajanie za swoje grzechy, wstąpił na drogę służenia Chrystusowi. Głosił i wyznawał Chrystusa gorliwie. Tradycja przekazuje nam, że Zacheusz był współpracownikiem Apostoła Piotra i biskupem Cezarei Palestyńskiej.
Jak mówi śp. metropolita Antoni (Bloom) Zacheusz jest dla nas przykładem człowieka, który potrafi przezwyciężyć zło, zatrzymujące nas na drodze życia; tak, my także nie jesteśmy w stanie widzieć świata, oświeconego łaską królującego w nim Chrystusa, bliźniego swego i drogi swojej. Ale nas oślepia jeszcze inny obraz - pustosłowie, strach przed sądem ludzkim...
Ten strach przed osądem, ośmieszeniem przezwyciężył Zacheusz, na oczach tłumów ludzi poniżył się, a Pan Bóg go wywyższył.
A jak jest z nami? Czy potrafimy przezwyciężyć strach przed osądem, fałszywy wstyd, który podsuwa nam szatan? Czy w naszym życiu nie ma takich sytuacji, kiedy wstydzimy się przeżegnać przed posiłkiem, przed ikoną, bądź gdy przechodzimy obok świątyni? Czy obce jest nam i takie zachowanie, gdy idąc do cerkwi czynimy to potajemnie w konspiracji, by sąsiedzi nie zauważyli dokąd idziemy? Czy nie wstydzimy się, przed kolegami, koleżankami, współpracownikami, przyznać że jesteśmy prawosławni? Wstydzimy się tego co buduje naszą tożsamość, co stanowi naszą chwałę i nasze zbawienie!
Św. Jana Klimak, patron naszej wolskiej cerkwi mówi, że fałszywy człowiek, to ten, który nie boi się Boga, a przed ludźmi drży i się płaszczy; czy nie tacy właśnie jesteśmy?
Zacheusz, pragnąc spotkać Chrystusa, gotów był na poświęcenie. A czy my gotowi jesteśmy, by bez względu na miejsce, sytuację i okoliczności wyjść Chrystusowi na spotkanie. Zacheusz pokonał swój strach i wstyd, bo pragnął spotkać Chrystusa i podążać z Nim. A jak jest i jak będzie z nami?...
Spotkanie z Chrystusem ma przeogromne znaczenie w naszym życiu duchowym. Bez tego indywidualnego spotkania trudno jest mówić o podążaniu za Chrystusem, o byciu Jego uczniem, o życiu w Cerkwi. Spotkania z Bogiem bywają różne i w różnych okolicznościach. Przykładem tego jest Zacheusz a poniżej inny przykład spotkania z Bogiem.
Posłuchaj Boże...
Jeszcze ani razu w życiu z Tobą nie rozmawiałem,
ale dzisiaj odczuwam potrzebę pozdrowić Ciebie.
Ty wiesz...
Od dzieciństwa ciągle mi wmawiano,
że Ciebie niema ...a ja, głupi uwierzyłem.
nigdy Twych dzieł nie podziwiałem,
a dopiero dzisiejszej nocy spojrzałem
z krateru, który wyrył pocisk, -
na niebo gwiaździste rozpostarte nade mną;
i nagle, zauroczony gwiazd migotaniem,
zrozumiałem jak okrutnym może być kłamstwo.
Nie wiem Boże... czy Ty podasz mi rękę?
Ale powiem Tobie a Ty chyba mnie zrozumiesz.
Nie dziw to jaki, że pośród straszliwego piekła
raptem olśniło mnie światło i ja Ciebie poznałem?
A oprócz tego ja nie umiem nic powiedzieć.
Tylko właśnie to: jestem rad że rozpoznałem Ciebie ..
O północy jesteśmy wyznaczeni do ataku...
ale ja się nie boję: Ty patrzysz na nas.
Alarm... no cóż, ja muszę już ruszać...
Dobrze mi było z Tobą...Chcę jeszcze powiedzieć,
że, jak Ty wiesz, bitwa będzie straszliwą
i, może, już tej nocy ja do Ciebie zapukam.
Czy mimo to, że do tej pory Twoim druhem nie byłem,
Ty zezwolisz mi wejść, gdy już przyjdę?
Ale... wydaje się, ja płaczę, Boże mój, Ty widzisz,
coś stało się ze mną, że ja przejrzałem na oczy.
Żegnaj mój Boże... idę... i chyba już nie wrócę.
To niezwykłe, - ale teraz śmierci już się nie boję.
/Aleksandr Zaciepa, 1944. Wiersz znaleziony w kieszeni poległego żołnierza/
tłm. o. Grzegorz Misijuk
kam