Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Wielkopostne Soboty

22.03.2022

Ojcowie Cerkwi często porównywali Wielki Post z czterdziestoletnią węd­rówką narodu wybranego poprzez pustynię. Z Biblii wiemy, że po to, by Jego naród nie popadł w rozpacz i po to, by objawić swój zamysł, dokonał Bóg podczas tej wędrówki wielu cudów. W oparciu o analogię z tą wędrówką objaśniają Ojcowie sens czterdziestodniowego Postu.

Ostateczny cel Postu to Pascha - obiecana ziemia Królestwa Bożego, ale przy końcu każdego tygodnia Wielkiego Postu zatrzymujemy się na antycypujących ten ostateczny cel swego rodzaju przystankach. Przystanki te, to soboty i niedziele, kiedy sprawowana jest Eucharystia i dniom tym w duchowej wędrówce postu przysługuje szczególne znaczenie.

Zacznijmy od soboty. Jej szczególny liturgiczny status w naszej tradycji i fakt wyłączenia jej z nabożeństw typu wielkopostnego wymagają pewnego wyjaśnie­nia. Z punktu widzenia „rubryk”, o których mowa była powyżej, sobota nie jest dniem postnym, lecz dniem przez samego Boga ustanowionego święta: „i pob­łogosławił Bóg siódmy dzień i uświęcił go: tego bowiem dnia odpoczął po całym Swym trudzie” (Gen 2, 3).

Nikt nie może przekreślić czy znieść nakazu Bożego. Wielu chrześcijan sądzi co prawda, że przez Boga usankcjonowana instytucja sabatu została po prostu przeniesiona na niedzielę, w ten sposób stała się chrześcijańskim dniem odpo­czynku i spokoju, ale w Piśmie Świętym i Tradycji nic tego przekonania nie potwierdza. Wręcz przeciwnie, u Świętych Ojców i w całej wczesnej Tradycji niedziela określana jest jako pierwszy albo ósmy dzień i w ten sposób podkreś­lona zostaje jej odmienność i niejako przeciwstawność względem soboty, która po wsze czasy pozostaje dniem siódmym, dniem pobłogosławionym i uświęco­nym przez Boga. Jest to dzień, w którym dziełu Stworzenia wystawione zostało Świadectwo, że jest ono „bardzo dobre” i takie jest jego znaczenie w całym Starym Testamencie, znaczenie, które utrzymał Chrystus i które zostało zacho­wane w Kościele. Oznacza to, że bez względu na grzech i upadek człowieka świat pozostaje tak dobry jaki był w momencie powołania do bytu, zachował tę zasad­niczą dobroć, z której radował się Stwórca: „A Bóg widział wszystko, co uczynił i było ono bardzo dobre” (Gen 1,31).

Dlatego przestrzeganie soboty od samego zarania oznaczało, że życie może być pełne znaczenia, szczęśliwe, twórcze: takie, jakie Bóg chciał, by ono było. I sobota, dzień odpoczynku, w którym weselimy się z owoców naszej pracy i aktywności, zachowuje na zawsze błogosławieństwo Boże spoczywające na Świecie i jego życiu. Jednakowoż ta ciągłość chrześcijańskiego rozumienia soboty wobec tego sposobu rozumienia, jaki występuje w Starym Testamencie nie tylko nie wyklucza różnicy między nimi, lecz wręcz ją implikuje. W Chrys­tusie bowiem nic nie pozostaje niezmienione: w Nim wszystko jest wypełnione, wszystko przezwyciężone, wszystko wyposażone w nowe znaczenie. Jeśli sobota w swej ostatecznej duchowej realności okazuje się obecnością Bożego „tego, co było dobre” w samej tkance tego świata, to za sprawą Chrystusa „ten świat” objawił w nowym świetle i przetworzył w coś nowego.

Chrystus darował człowiekowi Królestwo Boże, które „nie jest z tego świata”. I w tym tkwi coś, za sprawą czego dla chrześcijanina wszystko staje się czymś nowym. Wszelkie dobro „tego świata” i wszystkiego, co w nim jest, odniesione teraz zostaje do finalnego spełnienia w Królestwie Bożym, Króles­twie, które ma nadejść i które się zamanifestuje w całej swej chwale dopiero wtedy, gdy „świat ten” dobiegnie kresu. Co więcej, świat ten odrzuciwszy Chrystusa pokazał, że pozostaje we władzy „księcia tego świata” i że „pogrążony jest w złym” (l Jan 5,19), a gdy idzie o drogę do zbawienia, to nie jest nią dla niego ewolucja, doskonalenie się i „postęp”, lecz Krzyż, Śmierć i Zmartwychwstanie, „To, co siejesz, nie ożyje, jeśli wprzód nie obumrze” (l Kor 13,36). Tak oto chrześcijaninowi wypada żyć podwójnym życiem: nie w sensie prowadzenia jednocześnie „świeckiej” i „religijnej” aktywności, ale w sensie czynienia swego życia przygotowaniem do Królestwa Bożego, czynienia każdego swego postępku znakiem czegoś, co ma dopiero nastąpić. Taki właśnie jest sens pozornej sprzeczności w Ewangelii: Królestwo Boże jest „pośród nas” i Kró­lestwo Boże ma dopiero nadejść. Albowiem kto nie dojrzał Królestwa „pośród życia”, nie dojrzy go też jako obiektu miłości, oczekiwania i tęsknoty, do których wzywa nas Ewangelia. Można ciągle jeszcze zachowywać wiarę w pośmiertną karę i nagrodę, a nie rozumieć radości i intensywności chrześcijańskiego zawołania modlitewnego: „Przyjdź Królestwo Twoje!” - „Przyjdź, Panie Jezu!”. Chrystus przyszedł po to, byśmy mogli Go oczekiwać. Wszedł w życie w ramach czasu po to, by życie i czas stały się drogą do Królestwa Bożego.

Sobota, dzień Stworzenia, dzień „tego świata” stała się w Chrystusie dniem oczekiwania, dniem poprzedzającym Dzień Pański. Przetworzenie soboty miało miejsce w tę Wielką i Świętą Sobotę, w której Chrystus, „wypełniwszy wszystkie swoje prace”, spoczął w grobie. Następnego dnia, w „pierwszy dzień po szabacie”, życie zabłysło z życiodajnego grobu, niewiasty niosące wonności usłyszały „Nie lękajcie się”, uczniowie „z radości jeszcze nie wierzyli i byli zdu­mieni” (Łuk 24,41) i zaczął się pierwszy dzień Nowego Stworzenia. „W ten nowy dzień Cerkiew wstępuje i w nim uczestniczy w niedzielę. Równocześnie wszakże dalej żyje ona i podróżuje w czasie „tego świata”, który w swej mistycznej głębi stał się sobotą, albowiem jak powiada św. Paweł „umarliście i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. A kiedy Chrystus, który jest naszym życiem, ukaże się, wtedy i my razem z Nim zajaśniejemy w chwale” (Kol 3,34).

Wszystko to wyjaśnia jedyne w swoim rodzaju miejsce zajmowane przez sobotę - siódmy dzień - w liturgicznej tradycji, wyjaśnia jej podwójny charakter jako święta i jako dnia śmierci. Jest ona świętem, jako że w „tym świecie” i w jego czasie Chrystus pokonał śmierć i zainaugurował Swoje Królestwo, jako że Jego Wcielenie, Śmierć i Zmartwychwstanie stanowią skonsumowanie Stworzenia, którym Bóg uradował się na początku. Ale jest też dniem śmierci, jako że w Śmierci Chrystusowej świat umarł i jego zbawienie, dopełnienie i transfor­macja pozostają poza władaniem śmierci, są w „świecie mającym nadejść”. Liturgiczne znaczenie wszystkich sobót rocznego cyklu zależne jest od dwu sobót. Po pierwsze sobotą wiodącą jest Sobota Wskrzeszenia Łazarza. To wydarzenie miało miejsce w tym świecie i stanowiło zapowiedź oraz rękojmię ogólnego zmartwychwstania. I - po drugie - sobotą wiodącą jest Wielka i Święta Sobota Paschy, kiedy sama śmierć została przeobrażona i stała się przejściem do nowego życia Nowego Stworzenia.

Podczas Wielkiego Postu to znaczenie sobót ujawnia się szczególnie wyraźnie, albowiem celem Postu jest właśnie odnowienie chrześcijańskiego sensu czasu jako pory przygotowywania się i wędrówki, zwrócenie uwagi na status chrześcijan jako „przychodniów i pielgrzymów” w tym świecie (l Piotr 2,11). Soboty te wiążą wielkopostny wysiłek z przyszłym wypełnieniem i w ten sposób nadają postowi charakterystyczny dla niego rytm. Z jednej strony wielkopostne soboty są dniami „eucharystycznymi”, dniami w których jest odprawiana Święta Liturgia św. Jana Chryzostoma, a Eucharystia zawsze oznacza święto. Jednakowoż szczególny charakter tego święta polega na tym, że ma ono odniesienie do Wielkiego Postu jako wędrówki, pory cierpliwości i wysi­łku, jest ono niejako „przystankiem”, na którym się mamy zastanowić nad osta­tecznym celem tej wędrówki. Bardzo wyraźnie sygnalizuje to dobór lektury z listów apostolskich: przy wielkopostnych sobotach są to lekcje z Listu do Hebrajczyków, listu, którego centralnym tematem jest historia zbawienia, pielgrzymki, obietnicy i wiara w to, co ma nadejść.

W pierwszą sobotę słyszymy majestatyczną przedmowę tego Listu (Hebr 1,1-12), w której dźwięczy uroczysta afirmacja dzieła Stworzenia, Odkupienia i Wiecznego Królestwa Bożego:

Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna; tego Syna, którego ustanowił dziedzicem wszystkich rze­czy i przez którego też stworzył wszechświat... Ty, Panie, jesteś ten sam a Twoje lata nie ustaną...

Żyjemy w tych „ostatecznych dniach” - dniach najwyższego wysiłku. Na razie ciągle jeszcze jesteśmy w dniu dzisiejszym, lecz koniec zbliża się. Słyszymy o tym w drugą sobotę (Hebr 3,12-16):

Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co „dziś się zwie”... Jesteśmy bowiem współtowarzyszami Chrystusa, jeśli tylko zachowamy aż do końca niewzruszoną nadzieję...

Walka jest trudna. Cierpieniami i pokusami trzeba płacić za nabycie „tego co lepsze i trwa na wieki”. Dlatego w lekcji na trzecią sobotę (Hebr 10,32-38) skierowana do nas zostaje zachęta:

Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która ma wielką zapłatę. Potrzeba wam przecież wytrwania, abyście wypeł­niając wolę Bożą osiągnęli to, co wam byto obiecane. Je­szcze bowiem bardzo mata chwilka, a Ten który ma przyjść nadejdzie i nie będzie zwlekał...

W walce tej orężem naszym winna być wiara, nadzieja i miłość. Mówi nam o tym lekcja (Hebr 6,9-12) na czwartą sobotę:

Nie jest bowiem Bóg tak niesprawiedliwy, aby zapomniał o czynie waszym i miłości, którą okazaliście dla imienia Jego, gdyście usługiwali świętym i jeszcze usługujecie. Pragniemy zaś, aby każdy z was okazał tę samą gorliwość w doskonaleniu nadziei aż do końca, abyście nie stali się ospałymi, ale naśladowali tych, którzy przez wiarę i cier­pliwość stają się dziedzicami obietnic.

Czas kurczy się, oczekiwanie staje się coraz bardziej napięte, ufność coraz radośniejsza. Taki ton dźwięczy w lekcji na piątą sobotę (Hebr 9,24-28):

... Chrystus, który jeden raz ofiarował się, aby wziąć na siebie grzechy wielu, ukaże się po raz drugi już nie w związku z grzechem, ale dla zbawienia tych, którzy pilnie Go oczekują.

Taka jest ostatnia lekcja przed Sobotą Łazarza, kiedy od czasu oczekiwania poczynamy przechodzić do czasu wypełniania tego, co było przedmiotem oczekiwania.

Czytania z Ewangelii na wielkopostne soboty wzięte są z Ewangelii św. Marka i także w nich widać pewną ciągłość.

Klucza do zrozumienia tej ciągłości dostarcza nam pierwsza sobota. Chrystus potępiając obłudne zakazy żydowskiego szabatu mówi:

To szabat został ustanowiony dla człowieka a nie człowiek dla szabatu. Tak więc Syn Człowieczy jest również panem szabatu (Marek 2,27-28).

Przychodzi nowe życie, zaczyna się stworzenie człowieka na nowo. W sobotę drugiego tygodnia Postu słyszymy, jak trędowaty zwraca się do Chrystusa: - „Jeśli chcesz możesz mnie oczyścić... Na to Chrystus - Chcę, bądź oczyszczony!” (Marek 1,35-44).

W trzecią sobotę widzimy jak Chrystus wbrew wszelkim zakazom „je i pije z celnikami i grzesznikami” (Marek 2,14-17).

W czwartą sobotę na słowa o tym, że dzieło stworzenia „było bardzo dobre” (Gen 1) Ewangelia reaguje radosną eksklamacją: „Dobrze czyni wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę (Marek 7,37).

I wreszcie w piątą sobotę wszystko to osiąga apogeum w wyznaniu Piotra: „Ty jesteś Chrystus...” (Marek 8,29).

Było to równoznaczne z przyjęciem przez człowieka misterium Chrystusa, misterium Nowego Stworzenia.

Wielkopostne soboty, jak już stwierdziliśmy, zawierają w sobie także drugi temat czy też wymiar: temat śmierci. Z wyjątkiem pierwszej soboty, która zgodnie z cerkiewną tradycją jest poświęcona św. Teodorowi Tyronowi i soboty piątej - tzw. soboty akatystowej - trzy pozostałe soboty to dni wspominania tych, którzy „w nadziei zmartwychwstania i życia wiecznego zasnęli w Panu”. Wspominanie to przygotowuje nas do Soboty Łazarzowego Wskrzeszenia oraz Świętej Soboty Wielkiego Tygodnia. I bynajmniej nie jest ono traktowane jako akt miłości czy „dobry uczynek”: jest to także akt rozpoznania „tego świata” jako czegoś co podlega śmierci. W tym świecie skazani jesteśmy na śmierć, tak jak skazany na nią jest też i sam świat. Wszelako w Chrystusie śmierć została pokonana od wewnątrz, straciła, jak o tym wyraża się św. Paweł, swoje żądło, stała się wejściem w pełnię innego życia, „życia pełnego obfitości”. Dla każdego z nas wchodzenie to zaczęło się w momencie naszej „chrzcielnej śmierci”, tej „chrzcielnej śmierci”, która czyni martwymi tych z nas, którzy są żywi („wyście umarli” - Kol 3,3), a żywymi tych, którzy byli martwi: dlatego, że „śmierci już nie ma”. Ludowa pobożność pozwoliła sobie pod tym względem na poważne od­chylenie od autentycznego sensu chrześcijańskiej wiary i znów uczyniła śmierć czymś czarnym - symbolem tego jest czarna odzież na pogrzebach i podczas panichid. W samej jednak rzeczy biel jest dla chrześcijanina kolorem śmierci.

Modlitwy za zmarłych nie oznaczają tego, byśmy ich opłakiwali i pogrążali się w smutku: prawda ta wyraźniej niż przez cokolwiek innego sygnalizowana zostaje przez związek między wspomnieniem zmarłych z sobotami w ogóle i wie­lkopostnymi sobotami w szczególności. Ze względu na upadek człowieka ra­dosny dzień Stworzenia stał się dniem śmierci, albowiem Stworzenie „poddając się marności” (Rzym 8,20) samo stało się śmiercią. Jednakowoż śmierć Chrystusowa przywraca siódmy dzień czyniąc go dniem nowego stworzenia, pokonując i unicestwiając wszystko to, co przeobraziło ten świat w królestwo śmierci. Ostateczny cel Wielkiego Postu to przywrócenie w nas „nadziei i tęsknoty objawienia się Synów Bożych” (Rzym 8,19), która jest treścią chrześcijańskiej wiary, nadziei i miłości. Poprzez tę nadzieję „już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można spodziewać się jeszcze tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak „nie oglądając spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy...” (Rzym 8,24-25). To właśnie światło Soboty Łazarza i radosny pokój Świętej i Wielkiej Soboty składają się na sens chrześcijańskiej śmierci i naszej modlitwy za zmarłych.

Ks. Aleksander Schmemann, Wielki Post, Białystok 1990r.

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl