7 czerwca (wg starego stylu)
20.06.2018
Święci posiadają bardzo wyostrzone sumienie. To, co zwykli ludzie uważają za mały grzech, święci uważają za wielki występek. Powiada się o abba Danielu, że trzykrotnie porywali go rozbójnicy i zabierali w góry. Na szczęście, dwukrotnie udało mu się ocalić od niewoli, lecz za trzecim razem, gdy chciał uciec, uderzył jednego z nich kamieniem i zabił, po czym umknął. To zabójstwo ciążyło mu na sumieniu niczym wielki ołów. Zakłopotany, co ma zrobić, udał się do patriarchy Aleksandrii, Tymoteusza, wyspowiadał mu się i szukał porady. Patriarcha pocieszył go i uwolnił od wszystkich epitemii. Lecz ciągle gryzło go sumienie i udał się do Rzymu, do papieża. Papież powiedział mu to samo, co patriarcha Tymoteusz. Wciąż niezadowolony, Daniel kolejno udawał się do pozostałych patriarchów, w Konstantynopolu, Antiochii i Jerozolimie, wyspowiadając się ze wszystkiego i prosząc o radę. Lecz dalej był niezadowolony. Wtedy powrócił do Aleksandrii i oddał się w ręce władz jako morderca, a te go aresztowały. Gdy rozpoczął się proces przed księciem, Daniel dokładnie o wszystkim opowiedział i błagał, aby został stracony i tym samym zbawił swą duszę od ognia piekielnego. Książę zdumiał się tym wszystkim i powiedział do niego: "Idź, ojcze, i za mnie pomódl się do Boga, nawet jeśli zabijesz jeszcze siedmiu!" Niezadowolony z obrotu sprawy, Daniel postanowił wziąć do swej celi trędowatego i służyć mu aż do śmierci, a gdy ten umrze wziąć następnego. Tak i uczynił, i w ten sposób uspokoił swoje sumienie.