3 października (wg starego stylu)
16.10.2017
Widzenie św. Andrzeja Saloity: Św. Andrzej, chodząc po ulicach Konstantynopola, ujrzał pewnego dnia wielki i majestatyczny pochód. Zmarł pewien bogacz i jego orszak pogrzebowy był ogromny. Jednakże, gdy św. Andrzej przyjrzał się dokładniej, ujrzał wokół ciała zmarłego wiele czarnych postaci pląsających z radości: jedni śmiali się jak nierządnice, inni szczekali jak psy, jeszcze inni kwiczeli jak świnie, jeszcze inni polewali ciało zmarłego jakimś cuchnącym płynem. I wszyscy drwili ze śpiewających w orszaku, mówiąc: "Śpiewacie nad psem!'' Zdziwiony Andrzej zastanawiał się, jakie są uczynki tego człowieka. I rozglądając się ujrzał pięknego młodzieńca, który stał przy murze i płakał. "Na Boga nieba i ziemi, powiedz mi, jaki jest powód twego płaczu?'' - spytał go św. Andrzej. Wtedy młodzieniec odrzekł, że był aniołem stróżem tego zmarłego, lecz ów człowiek swymi grzechami ciężko znieważył Boga, odrzucając od siebie rady swego anioła i całkowicie oddając się czarnym diabłom. Anioł odrzekł, że ten człowiek był wielkim i nieskruszonym grzesznikiem: kłamcą, nienawistnikiem, skąpcem, krzywoprzysięzcą i rozpustnikiem. Trzysta ludzkich dusz splamił rozpustą. Na próżno był poważany przez cesarza i szanowany przez ludzi. Na próżno i ten wielki orszak. Śmierć dopadła go nieskruszonego, bez pokajania, i żniwo przyszło na niego niespodziewanie.