20 października (wg starego stylu)
02.11.2017
Miłosierny Bóg cudownie prowadzi tych, którzy oddali się Jego świętej woli i Jego opiece. Niczym wytwórca świec, który z miękkiego wosku robi takie świece, jakie zechce, tak wszechmądry Bóg z oddanych Swych sług czyni nieśmiertelne światła w Królestwie Niebieskim. Św. Ignacy, nowomęczennik, już jako dziecko był całkowicie oddany Bogu, i pragnął zostać mnichem i męczennikiem za wiarę. Podczas I powstania serbskiego (1804-1813) armia turecka werbowała w Bułgarii ludzi przeciwko Serbom i dotarła także do domu Jerzego, ojca Ignacego, aby sprawdzić czy ktoś nadaje się do wojska. Widząc, że Jerzy to dobrze zbudowany i silny człowiek, Turcy chcieli zabrać go ze sobą. Lecz Jerzy stanowczo im odmówił, mówiąc: "Nie mogę walczyć z wierzącymi tak samo jak ja chrześcijanami." Rozłoszczeni Turcy zabili go na miejscu. Młody Ignacy skrył się w sąsiedniej chacie, a potem uciekł do Rumuni, lecz pragnienie życia mniszego przywiodło go na Św. Górę Atos. Lecz on pragnął czegoś więcej, niż życia mniszego - chciał męczeństwa. Pewnej nocy modlił się ze łzami przed ikoną Przenajświętszej Bogurodzicy, aby skierowała go na drogę męczeństwa. Usłyszał pewien dźwięk i otworzył oczy, aby ujrzeć schodzący z ikony na jego głowę nimb. Wkrótce potem poniósł z rąk Turków męczeńską śmierć i otrzymał wieniec wiecznej chwały.