12 grudnia (wg starego stylu)
25.12.2017
Nic nam nie pomoże, jeśli nie będziemy wyrozumiali wobec ludzkich słabości i skorzy do przebaczania. Albowiem jak możemy mieć nadzieję, że Bóg nam wybaczy, jeśli my nie wybaczamy? Pewnego razu św. Spirydon sprzedał pewnemu kupcowi po dogadanej cenie sto kóz. Święty rzekł handlarzowi, aby położył pieniądze. Kupiec wiedząc, że Spirydon nigdy nie liczy pieniędzy, położył kwotę za 99 kóz, a resztę schował dla siebie. Wtedy Spirydon odliczył mu sto kóz, lecz gdy handlarz wraz ze swymi sługami zaczął prowadzić stado, jedna z kóz wróciła głośno becząc. Zagnał ją do stada, lecz ona znów wróciła. I tak koza nieustannie wracała do zagrody, nie chcąc iść z resztą kóz. Wtedy święty rzekł mu cicho na ucho: "Spójrz, synku, zwierzę nie robi tego na próżno. Czy nie skryłeś za nią pieniędzy?" Kupiec zawstydził się i przyznał się do grzechu. I gdy zapłacił brakującą resztę, koza natychmiast poszła za stadem. Innym razem do owczarni Spirydona przyszli złodzieje. Gdy tylko złapali tyle sztuk, ile chcieli, próbowali wyjść z owczarni, lecz niewidzialna siła przykuła ich do ziemi, tak, że nie mogli się ruszyć. O brzasku do swej owczarni przyszedł biskup i ujrzał złodziei. Łagodnie ich skarcił i dał pouczenie, aby na przyszłość starali się żyć z własnego trudu, a nie z kradzieży. Wziął także jednego barana i dał im mówiąc: "Przyjmijcie to, aby wasz wysiłek i całonocne czuwanie nie poszło na marne." I odprawił ich w pokoju.