15 grudnia (wg starego stylu)
28.12.2017
Za nieumyślne zabójstwo ziemski sąd uniewinnia zabójcę. Natomiast Cerkiew na nieumyślnego zabójcę nakłada epitemię, choć o wiele lżejszą, niż na tego, kto zabił umyślnie. I tak nie zostawia jakiegokolwiek zabójstwa bez epitemii. Gdy nieumyślnie zabije kapłan, Cerkiew dożywotnio zabrania mu wykonywania posługi kapłańskiej. Chrześcijanin o wrażliwej duszy i wyostrzonym sumieniu nakłada na siebie cięższą epitemię od tej, którą wyznaczyła mu Cerkiew. Pewnego razu Św. Pard jako woźnica przyjechał do Jerycha. Zostawił swoje muły przed gospodą i wszedł do środka. Wtedy pod jednego z mułów wpadło dziecko, i zwierzę zadeptało je na śmierć. Gdy św. Pard ujrzał martwe i zakrwawione dziecko, zabite przez jego muła, był tak złamany na duchu, jakby to on sam spowodował śmierć dziecka. Ów człowiek, mając wrażliwe sumienie, nałożył na siebie najcięższą epitemię: zostawił swój fach, porzucił świat i choć był jeszcze bardzo młody, udał się na srogie pustkowie, aby tam praktykować wielką ascezę ciała i ducha, trwając we wszelkich trudach i pokajaniu. Z wielkim płaczem kajał się przed Bogiem za zabójstwo dziecka. Swoim życiem chciał odpłacić za życie dziecka i modlił się do Boga, aby Bóg w znany sobie sposób uczynił to możliwym. Drażnił lwa, aby ten go rozszarpał, lecz zwierze uciekało od niego. Kładł się na wąskiej ścieżce, po której chodził lew, aby zwierze pozbawiło go życia, lecz lew przeskakiwał nad nim i nie chciał go tknąć. Widząc, że wolą Bożą jest, aby żył, uspokoił się, lecz został do śmierci skruszonym pokutnikiem. Czyż nie jest to wrażliwa, miłująca człowieka i pełna bojaźni Bożej dusza? Czy nie jest to wyrafinowane i wyostrzone sumienie prawdziwego chrześcijanina?